Hej :D Przybywam z nowym rozdziałem :D
Na początek jak zwykle kilka informacji :D
Chciałabym życzyć wszystkim udanych mikołajek ;) Może trochę późno, ale mam nadzieję, że znajdziecie jeszcze coś pod poduszkami ;)
Przypominam o konkursie na moim blogu :D Znajdziecie go na pasku bocznym :D Zachęcam do wzięcia udziału! :D
Nie wiem, czy pamiętacie o tym, że możecie do mnie pisać swoje pomysły na mojego maila: serafiniusz@interia.pl Jeśli jest coś, o czym chcielibyście przeczytać w tym opowiadaniu, to piszcie śmiało! Postaram się to umieścić :D
Post z odpowiedzią na pytania o mnie pojawi się w tym tygodniu ;) Jeśli macie jeszcze jakieś pytania, to piszcie oczywiście pod tym postem :D Na wszystkie postaram się odpowiedzieć :D
Zamówione one-shoty postaram się wkrótce napisać :D Nie zapomniałam o nich ;) Jeśli jakieś chcecie zamówić, to piszcie pod postem one-shoty, który znajdziecie w menu ;)
Z ogłoszeń tyle, teraz kilka słów o nowym rozdziale.
Tradycyjnie nie poprawiony, z błędami i tak dalej :/ Mam jednak nadzieję, że się spodoba :D
Ten rozdział dedykuję: Nanie, Shili, Ciumie, Ceris, Wiernej Z (przepraszam, jak źle odmieniłam :/), World of Books, Monice Garbicz, Mateo, Josette, Catharine Alex Maxwell, Julii i IntrospektywnyIntelektualista Sly <3
Witam wszystkich nowych czytelników :D Dziękuję za komentarze i zachęcam do komentowania tego oto rozdziału :D
Miłego czytania :*
Serka
Rozdział XIV
Czuł
przyjemne ciepło. Był zmęczony i obolały. Ktoś miarowym rytmem głaskał go po
głowie, szeptają słowa, których nie potrafił zrozumieć. Chciał uchylić powieki,
ale nie miał siły. Może uda mu się za chwilę. Z minuty na minutę zaczynał
odzyskiwać kontakt z rzeczywistością. Teraz ktoś szeptał jakieś zaklęcia.
Słyszał kobiecy głos, ale nie potrafił utożsamić go z nikim. W jego ciało
wstąpiła nowa siła. Postanowił ponownie spróbować uchylić powieki. Tym razem
się udało. Na początku widział tylko kolorowe plamy, a już po chwili obserwował
tak dobrze znany mu sufit skrzydła szpitalnego.
- Dzień
dobry śpiąca królewno – słaby, tak dobrze znany mu głos zabrzmiał tuż obok.
Przesunął
głowę lekko w bok, chcąc dojrzeć osobę, która zajmowała miejsce obok. Draco
uśmiechał się do niego. Zobaczył, że Blondyn także ma na sobie szpitalną
piżamę. Próbował coś powiedzieć, ale z jego gardła nie wydostał się żaden
dźwięk.
- Witamy
panie Potter w świecie żywych – pielęgniarka stała przed łóżkiem i uśmiechała
się z ulgą. – Pana chłopak gdy tylko się obudził, uparł się, że będzie leżeć z
panem i za nic w świecie nie mogłam go przekonać, żeby zajął swoje łóżko.
Musiałam się zgodzić, bo zagroził, że wstanie i sobie pójdzie, a w jego stanie,
nie byłoby to najlepsze rozwiązanie. Myślę jednak, że w dużej mierze dzięki
niemu, w końcu się pan ocknął. Teraz podam panu eliksiry na wzmocnienie. Powinien
się pan jeszcze trochę przespać. Wieczorem przyjdę i sprawdzę jak się obaj
macie. – podała im po fiolce jakiegoś bursztynowego płynu. Harry’emu pomogła
się podnieść. Nadal był zbyt słaby, by zrobić to samodzielnie. Wypił jeszcze
trzy inne eliksiry i z ulgą stwierdził, że już może mówić. – Zostawię was
samych. Niedługo powinien przyjść dyrektor, sądzę, że obaj macie mnóstwo pytań.
Wasi przyjaciele koczują przed wejściem, ale myślę, że póki co chcecie zostać
sami – Pomfrey mrugnęła do nich i poszła do swojego gabinetu – Tylko proszę nie
szaleć – rzuciła żartobliwie i już jej nie było.
- Co się
stało? – Harry w końcu zadał pytanie, które nurtowało go od ostatnich
kilkunastu minut.
- Nie wiele
pamiętam. Pomfrey upierała się, że muszę poczekać, aż się obudzisz i dopiero
wtedy dyrektor nam wszystko wyjaśni.
- Jak ty się
w ogóle czujesz – zapytał wiedząc, że nie ma sensu dalej dociekać.
- Obolały,
ale jest dobrze. – uśmiechnął się – A ty?
- U mnie
podobnie. Dobrze mi się spało, ale jakiś natręt mnie obudził – wyszczerzył się
do niego, za co dostał soczystego całusa.
Draco objął
go i przysunął się jeszcze bliżej.
- Merlinie,
Harry, tak bardzo się bałem. Te kilkadziesiąt godzin było męczarnią. Myślałem, że cię stracę. – szeptał
ściskając go coraz mocniej. – Co ci odbiło, żeby oddawać swoją moc mnie? Ty mój
niemądry Gryfonie.
Harry nie
miał pojęcia o co chodzi Blondynowi. Delikatnie go od siebie odsunął i spojrzał
mu głęboko w oczy.
- Draco, o
czym ty mówisz?
- Jak to o
czym? Byłeś nieprzytomny przez kilka dni! Ja oczywiście ocknąłem się po kilku
godzinach. Pomfrey powiedziała, że przekazałeś mi swoją moc przez więź. Podobno
twoja podświadomość postanowiła mnie uratować. Ledwo udało nam się ciebie
uratować. Co cię podkusiło? Mogłeś zginąć!
- Ale żyję i
nic mi nie jest.
- Pomyślałeś
co by było, gdybyś się nie obudził?
- Wybacz,
ale jakoś nie miałem okazji tego przemyśleć – Harry nie rozumiał, dlaczego
Draco jest na niego zły. Założył ręce na piersi i odwrócił od niego wzrok.
- Harry,
przecież wiesz, że nie o to mi chodziło. Nie darowałbym sobie, gdybyś zginął. –
Draco usiadł przed nim i dotknął ręką jego ciepłego policzka. – Kocham cię. –
wpił się w jego usta. Pocałunek wyrażał całą tęsknotę, którą przeżył przez
ostatnie kilka dni. Był też pełen ulgi, że ten rozczochrany, niemądry i kochany
Gryfon, żyje.
Harry oddał
pocałunek. On też stęsknił się za tymi miękkimi ustami. Pociągnął Dracona
bliżej, tak że ten wylądował na nim. Oderwali się od siebie, żeby zaczerpnąć
powietrza. Przez chwilę patrzyli sobie z czułością w oczy.
- Obiecaj,
że nigdy mnie nie zostawisz – szepnął Draco.
- Obiecam,
jeśli ty obiecasz to samo. – znów został przyciągnięty do pocałunku, co chyba
miało oznaczać zgodę.
***
- Albusie,
myślę że powinieneś lepiej dobierać swoich współpracowników. Potter mógł
zginąć! – w gabinecie dyrektora od kilkunastu minut gościł sam Minister Magii.
Wieść o
wypadku najnowszej pary stulecia podczas pierwszego zadania Turnieju, obleciała
świat z prędkością błyskawicy. Do tej pory nie do końca wiedziano co się stało.
Ktoś złamał zabezpieczenia i wpuścił dzikie zwierzęta na arenę. Gdyby nie więź,
Draco i Harry prawdopodobnie nie mieliby najmniejszych szans.
- Albercie,
cały czas ci powtarzam, że ręczę za pannę Blackrose. Jeśli ktoś zdjął zaklęcia,
to na pewno nie była ona. Mówiłem ci o jej wypadku.
- W każdym
razie, ktoś chciał zabić Potter’a. Znowu!
- Spokojnie
Albercie. Myślę, że niedługo dowiem się kto za tym stoi.
- Może to ta
Riddley’ówna. W końcu jest córką Sam-Wiesz-Kogo i ojciec mógł kazać jej
dokończyć dzieła. Nadal nie pojmuję jak mogłeś zgodzić się, aby uczęszczała do
Hogwart’u!
- Vivienne jest niewinna. Nienawidziła
Voldemorta, a to, że był jej ojcem o niczym nie świadczy. Poza tym sam dobrze
wiesz, że szkoła wybiera sobie uczniów i nic na to nie mogę poradzić.
- Ja bym jej
tam nie ufał. Skąd możesz wiedzieć, czy nie kłamie! Najchętniej zabrałbym i ją
i Silvanę na przesłuchanie. – Minister krążył zdenerwowany po gabinecie.
- Stan
Silvany jeszcze nie jest stabilny. Musi wypoczywać. Poza tym obaj wiemy, że ona
tego nie zrobiła. Była Cieniem – dodał już cichszym głosem – Sam wiesz, że w
stu procentach popierała Potter’a i nie miała powodu, żeby chcieć jego śmierci.
A co do Vivienne… Możesz mówić co chcesz, ale dobrze wiesz, że znam się na
ludziach. Ta młoda dama jest nieszkodliwa. Może jest trochę wybuchowa, ale
przez całe życie brakowało jej ludzi, którzy by ją kochali. Dopiero dzięki
bratu zrozumiała, że ma po co żyć.
- Dobrze. –
Albert w końcu skapitulował – Pamiętaj jednak, że już raz się pomyliłeś. Nie
chcę, żeby historia się powtórzyła. Miej na nią oko. Przyślę do szkoły Aurorów,
niech się rozejrzą. Do tej pory Potter i Malfoy, niech lepiej nie opuszczają
szkoły. Żegnam Albusie. – Minister aportował się.
***
Harry kochał
tego przemądrzałego arystokratę. Kochał w nim wszystko. Od zgryźliwych uwag,
przez jego niesamowite poczucie humoru, po najzwyklejsze uśmiechy, którymi
obdarzał go każdego dnia. Wiedział, że gdyby nie więź, prawdopodobnie nigdy by
tego nie zrozumiał. W tej chwili był wdzięczny, że istniała. Nie wyobrażał
sobie życia bez tego ślizgońskiego dupka.
Draco czuł
to samo. Rozczochrana czupryna pojawiająca się na horyzoncie od ich pierwszego
spotkania, wywoływała w nim skrajne emocje. Wcześniej Harry nie tylko był
Gryfonem, którego z oczywistych pobudek winien nienawidzić, ale był także
pierwszą osobą, która odtrąciła jego przyjaźń. Długo nie potrafił mu tego
wybaczyć. Jednak z czasem ta rana zasklepiła się. Teraz czuł tylko, że kocha
tego wariata i nie potrafi bez niego żyć.
Znali się
tyle lat, ale dopiero przez ostatnie dwa miesiące poznali się naprawdę. Może te
dwa miesiące to zbyt krótki czas, aby kogoś pokochać, ale im to wystarczyło.
Ten czas był poniekąd tylko momentem, w którym zrozumieli, co naprawdę do
siebie czują. W końcu od nienawiści do miłości jest bardzo cienka granica.
Draco
zjeżdżał pocałunkami niżej. Delikatnie muskał swoimi ustami jego brodę, szyję i
obojczyki. Ręce miał oparte po obu stronach głowy Gryfona.
Harry nie
był bierny. Gdy tylko Draco postanowił utorować sobie ścieżkę na jego szyi,
wsunął ręce pod jego koszulkę. Skóra Ślizgona była taka delikatna. Przez chwilę
błądził rękami po jego plecach, aby w końcu płynnym ruchem ściągnąć z niego
koszulkę.
Draco
oderwał się od niego i usiadł na nim okrakiem, spoglądając na swojego Gryfona.
Potter
przeleciał Ślizgona wzrokiem od pasa w górę. Choć już wcześniej widział go bez
koszuli, tym razem mógł bezkarnie dotknąć tej miękkiej cery. Tors Malfoya, był
idealnie umięśniony. Blada cera wcale nie sprawiała, że wyglądał na słabego.
Wręcz przeciwnie. Dodawała mu jeszcze większego uroku. Żebra były lekko
zarysowane. Draco nie był chudy. Był po prostu idealny.
Ślizgon
widząc zachwycona minę swojego chłopaka, uśmiechnął się pod nosem i zbliżył
swoje usta do ust Potter’a. Po chwili przeturlali się tak, że tym razem, to
Gryfon był na górze. Draco od razu zdjął jego koszulę. Opalona cera idealnie
podkreślała każdy miesień Bruneta. Draco pamiętał, jakim chudzielcem był Harry
przez ostatnie lata. Jednak teraz miał przed sobą pięknego młodzieńca. W życiu
nie powiedział by tego na głos, ale Potter był idealny w każdym calu.
Harry
schylił się i zaczął całować tors Blodnyna. Pocałunkami schodził coraz niżej.
Draco obserwował poczynania Bruneta, uśmiechając się zabójczo. Wodził dłońmi po
jego nagich plecach. Gdy Harry dotarł do jego pępka i polizał go wewnątrz,
delikatnie zadrżał. Miał tam łaskotki, a ten podstępny (o ironio!) Gryfon,
odkrył jego słaby punkt. Gryfon uśmiechnął się szatańsko i ponowił torturę.
Draco przyciągnął go do pocałunku i po chwili znowu on był na górze. Teraz to
on całował każdy skrawek torsu Bruneta. Palcami delikatnie wodził po jego
żebrach. Dotarł do linii spodni i zatrzymał się na chwilę. Spojrzał w zamglone
oczy Gryfona i widząc w nich nieme pozwolenie, dotknął dołu jego piżamy, z
zamiarem pozbycia się jej.
Nagle
usłyszeli rozbawione chrząknięcie. Oderwali się od siebie jak poparzeni i
ciskając wzrokiem pioruny, do tego, kto śmiał im przerwać, zobaczyli stojącego
nieopodal dyrektora. Uśmiechał się delikatnie pod nosem.
- Nie
przerywałbym wam chłopcy, ale musimy porozmawiać. Pani Pomfrey mówiła, że już z
wami dobrze, więc przyszedłem wszystko wam wyjaśnić. Zapewne macie masę pytań.
– mówił jakby nigdy nic.
Draco zszedł
z Gryfona i usadowił się tuż obok niego z rękami pod głową, uśmiechając się
promiennie. Dyrektor co prawda im przerwał, ale kiedyś na pewno dokończą tą
małą zabawę, a teraz trzeba było dowiedzieć się, co się wtedy stało. Harry był
cały oblany szkarłatnym rumieńcem i gdyby nie obecność Dumbledora, Malfoy na
pewno scałowałby te śliczne policzki. Potter odchrząknął.
- A więc, co
takiego się stało?
- Ktoś zdjął
zabezpieczenia i zwierzęta, które nie powinny zrobić wam krzywdy, miały na celu
was zabić. Widząc, co się dzieje, chcieliśmy się tam dostać i was stamtąd
zabrać, jednak ktoś zadbał także o bariery, przez które nie mogliśmy się dostać
do środka. W ostatniej chwili użyliście więzi i złamaliście bariery, więc
mogliśmy się tam dostać. Zużyliście jednak mnóstwo mocy i dlatego ledwo udało
się was uratować. Gdyby nie wasza więź, która wzmocniła waszą magię,
prawdopodobnie byście nie żyli. Ten ktoś z pewnością o niej nie wiedział i
najlepiej by było, gdyby nadal pozostała w tajemnicy. – spojrzała na chłopców,
którym szok odbił się na twarzach. – Muszę was o coś zapytać. – widząc, że obaj
lekko skinęli głowami, kontynuował – Czy jest ktoś, kto mógłby chcieć waszej
śmierci?
Przez chwilę
panowała cisza. Jednak w końcu odezwał się Draco.
- Myślę, że
pozostało jeszcze kilku Śmierciożerców na wolności, którzy chętnie by nas
wykończyli, ale wątpię, by mieli szanse niepostrzeżenie dostać się do zamku.
- Tak też
myślałem – dyrektor przez chwilę wpatrywał się w przestrzeń nieobecnym
wzrokiem, bo po chwili dodać. – Musicie jeszcze przez jakiś czas tu pozostać.
Myślę, że jeśli wszystko będzie dobrze, rano możecie wrócić do swoich komnat.
Gratuluję zwycięstwa w pierwszym zadaniu – uśmiechnął się tym sowim tradycyjnym
uśmiechem – Nie będę was dłużej męczył. Póki co nie macie się czego obawiać.
Bądźcie jednak ostrożni. Proponuję wpuścić w końcu waszych przyjaciół, bo
niedługo urządzą protest pod drzwiami. – znowu ten uśmiech – Jeśli mielibyście
jakieś pytania, albo przypomnielibyście sobie coś niepokojącego, to mój gabinet
stoi dla was otworem. Hasło brzmi: różowe landrynki. – opuścił salę zostawiając chłopców z ich własnymi
myślami.
***
W końcu
mogli wyjść. Było już południe. Pomfrey upierała się, żeby zostali do wieczora,
ale w końcu skapitulowała. Trzeba było przyznać, że Draco jest mistrzem
dyplomacji. Z porcją eliksirów opuścili Skrzydło Szpitalne i udali się do
swoich komnat.
Wczoraj
odwiedzili ich przyjaciele. W sali było tak tłoczno, że gdyby nie to, że
zajmowali jedyne łóżko, pielęgniarka na pewno by ich wyprosiła. Znajomi
przynieśli im masę słodyczy. Długo rozmawiali i śmiali się. Wszyscy byli
szczęśliwi, że Draco i Harry w końcu się obudzili i mają się dobrze. Gdzieś pod
wieczór, Harmiona zarządziła udanie się do swoich komnat, tłumacząc, że chłopcy
muszą wypocząć.
Przez te
kilka dni, podczas których byli nieprzytomni. A raczej podczas których Harry
był nieprzytomny, w szkole działo się naprawdę wiele. Mnóstwo reporterów
okupowało bramy, chcąc doszukać się jakiejś nowej sensacji w sprawie. Aurorzy
przeszukiwali zamek, a lekcje zostały odwołane. Nic jednak nie odnaleziono,
więc wszystko w końcu wróciło do normy. Nawet przed bramą zamku pozostało już
tylko kilku reporterów.
- Myślę, że
powinniśmy w końcu pogadać z Vivienne – powiedział harry, gdy doszli już do
swoich komnat. – Dyrektor może nie powiedział nam wszystkiego.
- Masz rację
– zgodził się Blondyn – W końcu dzięki więzi żyjemy. Musimy dowiedzieć się o
niej wszystkiego. Prawdopodobnie to nasza jedyna broń.
Postanowili
się odświeżyć, coś zjeść i pójść do Viv.
***
- Severusie,
dziękuję ci za opiekę, ale muszę już iść – Silvana była gotowa do wyjścia.
Snape
dopiero co wrócił z lekcji. Z początku nie chciała jej zostawiać, ale lekcje
musiały się odbywać, tym bardziej, że zastępował Blackrose na OPCM.
- Nigdzie
cię nie wypuszczę. Masz jeszcze co najmniej kilka dni leżeć w łóżku. –
zagrodził jej drogę.
- Sev, -
zaczęła łagodnie – Oni mnie uratowali. Dzięki nim żyję. Nie wahali się. Muszę
im chociaż podziękować. O mało nie zginęli w tym labiryncie. To ja rzucałam
zaklęcia ochronne! Jak coś przeoczyłam? Przecież to przeze mnie mogli zginąć! –
łzy zaczęły kapać jej z oczu.
Gdy
dowiedziała się prawdy, była załamana. Miała nadzieję, że labirynt jest dobrze
zabezpieczony, a jak się okazało, ktoś złamał jej bariery. Nie sądziła, że
ktokolwiek spróbuje, więc nie zabezpieczyła go dodatkowo. Teraz winiła się za ten
wypadek.
Severus
objął młodą kobietę i gładził uspakajająco po plecach.
- Cii… Już
dobrze Sil. Mówiłem ci, że to nie twoja wina. Potter i Malfoy są silnymi
młodzieńcami. Ochroniła ich więź. Nie mogłaś przewidzieć, że ktoś będzie
próbował złamać bariery. Nikt nie ma ci tego za złe. Każdy na twoim miejscu
postąpiłby tak samo.
- Gdyby nie
więź, byliby martwi! A ja bym żyła! To dzięki nim żyję. Severusie, pozwól mi im
podziękować. Proszę. – i w obliczu tych pięknych smutnych oczu Severus musiał,
po prostu musiał skapitulować.
- Dobrze –
westchnął – ale pójdziemy tam razem, a potem zaraz wracasz do łóżka. I bez
dyskusji.
Uśmiech
wypłynął na usta Silvany.
- Jest
jeszcze coś, co muszę ci powiedzieć – zaczęła cicho. – Jestem siostrą
bliźniaczką Syriusza. – spojrzała w jego wypełnione szokiem oczy i spuściła
głowę na dół - Moja matka nie chciała, żeby ojciec się o mnie dowiedział. Nigdy
nie chciał mieć córki i prawdopodobnie by mnie zabił. Uważał kobiety za słabe i
niegodne. Moja matka była mu tylko potrzeba do urodzenia potomka. Zdążyła mnie
ukryć i zmienić nazwisko. Właściwie jej też nie interesowałam. Nie wiem
dlaczego wtedy mnie ukryła, a właściwie oddała. Jednak dzięki temu żyję.
Pewnego dnia spotkałam Syriusza. To on odkrył kim jestem. Miałam kontakt tylko z nim. Potem trafił do
Azkabanu. Nie spotkałam go nigdy więcej. Najpierw się ukrywał, a potem – na
chwilę zamilkła - zginał. Znałam tylko jego. Do domu nie miałam po co wracać.
Ojciec o mnie nie wiedział, a matka była szalona. Moi przybrani rodzice bardzo
mnie pokochali. To oni są moją rodziną. Wychowali mnie i nie odrzucili. Sami
nie mogli mieć dzieci, więc byłam dla nich jak córka. Właściwie tak się czuję.
Kocham ich i nigdy nie chciałabym żeby moje życie potoczyło się inaczej. Teraz
czuję się też odpowiedzialna za Harry’ego. On nie miał rodziców. Syriusza
odzyskał, ale zaraz go stracił. Nie ma nikogo. Ja muszę go chronić.
Przepraszam, że nigdy wcześniej ci tego nie powiedziałam, ale sam chyba
rozumiesz. Mam nadzieję, że to niczego nie zmieni. – spojrzała na niego
niepewnie.
- Rozumiem
Sil. To niczego między nami nie zmienia, jeśli tego się obawiasz. Cieszę się,
że jesteś ze mną szczera. – przytulił ją mocno. – Obiecuję, że będę cię
wspierać w opiece nad P… Harrym – to imię ciężko przeszło mu przez gardło, ale
uśmiech jaki wywołało na twarzy Silvany był tego wart – Chłopak zasługuje na
rodzinę. Widzę, że jest szczęśliwy z moim chrześniakiem, ale warto, aby miał
jeszcze kogoś. Będziesz idealną ciotką. A teraz chodźmy do niego. Za godzinę
musisz znowu przyjąć leki.
***
Stanęli
przed wejściem do komnat prefektów. Silvana nie do końca wiedziała, co ma
powiedzieć Harry’emu, jak już go zobaczy, ale w końcu musiała zdradzić mu
prawdę.
Snape, jako
opiekun Slytherinu, miał prawo wejść do komnat swojego prefekta, a co za tym
idzie, do komnat prefekta Gryffindoru. Kobieta na obrazie skinęła głową, gdy
kazał jej przekazać, kto przyszedł. Mógł tam wejść ot tak sobie, ale wiedząc,
że Potter’a i jego chrześniaka łączy niemal małżeńska więź, wolał nie ryzykować
zastania ich w jakiejś jednoznacznej sytuacji. Obraz uchylił się i przekroczyli
próg komnaty.
Na sofie
przed kominkiem siedzieli obaj chłopcy. Przed nimi na stoliku leżało jedzenie,
więc zapewne dopiero co skończyli spożywać posiłek. Widząc dwójkę profesorów,
podnieśli się i przywitali.
- Dzień
dobry chłopcy. Jak się czujecie – zaczęła Silvana trochę niepewnie.
-
Dziękujemy. Już dobrze – odpowiedział Harry z uśmiechem.
- Przyszłam
wam podziękować – spojrzała na nich z uśmiechem – Gdyby nie wy…
- Każdy na
naszym miejscu zrobiłby to samo – odparł szybko Harry. – Cieszymy się, że nic
pani nie jest.
- Mimo
wszystko dziękuję. Harry – zawahała się na moment – Czy mogłabym z tobą
porozmawiać?
-
Oczywiście. – Chłopak nie wiedział, o co może chodzić.
- To może ja
pójdę na spacer z moim ukochanym wujaszkiem – rzucił uśmiechnięty Draco.
Nietoperz
spiorunował go spojrzeniem
- Wrócimy za
godzinę – powiedział do Silvany i razem z Blondynem opuścił pomieszczenie.
***
- A więc
jest pani moją ciotką – Harry nie dowierzał w to co słyszy.
Przez ostatnie kilkadziesiąt minut opowiadała
mu całą historię. Harry był zaskoczony. Myślał, że utracił całą rodzinę, a tu
nagle pojawiła się Silvana. Ucieszył się jednak, że znowu jest ktoś, kto może
zastąpić mu choć w niewielkim stopniu rodzinę. Jednak, czy ona tego chciała?
Może czuła się tylko w obowiązku mu to wyznać?
Kobieta
niepewnie skinęła głową.
- Wiem, że
to dla ciebie trudne, ale wiedz, że możesz na mnie liczyć. Wiem, że pewnie nie
chcesz, żebym była twoją ciotką, ale pamiętaj, że będę przy tobie.
- Bardzo się
cieszę – uśmiechnął się promiennie słysząc te słowa. Znów mógł mieć rodzinę!
Teraz miał jeszcze Draco. Jedyne czego się obawiał, to to żeby znów tej rodziny
nie stracić.
- Naprawdę?
– zapytała zdziwiona.
- Jasne!
Kobieta
roześmiała się widząc jego entuzjazm i przytuliła go.
- Ja też się
cieszę, Harry. Od dzisiaj możesz mi mówić Silvana. Ciociu bym chyba nie zniosła
– roześmiała się.
-
Oczywiście. Ale na lekcjach nadal będę ci mówił pani profesor. W innym wypadku,
to ja bym się dziwnie czuł.
-
Oczywiście, Harry – przytuliła go jeszcze raz. – Tak w ogóle to nie
pogratulowałam ci jeszcze zaręczyn z Draconem. Niezłe z niego ciacho – mrugnęła
do niego.
Harry lekko
się zaczerwienił.
- Może nie
do końca to były zaręczyny, ale dziękuję.
- Kiedy
zamierzacie się pobrać?
- Jeszcze
nie ustaliliśmy daty. Więź komplikuje parę spraw.
- Rozumiem.
– spojrzała na niego uważnie – Wiem, że jeszcze dużo czasu, ale czy nie
chciałbyś spędzić świąt u mnie w domu? Oczywiście jeśli chcesz możesz zaprosić
również Draco. – zapytała z nadzieją, że się zgodzi.
- Bardzo
chętnie – rozpromienił się – Tylko na pewno zostanę zaproszony też do Nory.
- Wiem. Ale
przecież możesz część świąt spędzić u mnie, a część tam. – obdarzyła go ciepłym
uśmiechem.
- Bardzo
dziękuję za zaproszenie. Na pewno skorzystam.
- Cieszę
się.
W tym
momencie do salonu weszli Draco i Snape, ewidentnie o coś się kłócąc.
- Mówiłem ci
Sev, że lepiej dodać ćwierć grama skórki z salamandry, a nie ćwierć grama
skórki z jaszczurki.
- Bo taki
smarkacz jak ty niby wie lepiej. Po prostu w złą stronę ją starłeś. Wysadziłeś
mi biurko!
- Stwarzasz
problemy. I tak wiem, że mam rację.
- Akurat.
Nie bez powodu zwą mnie Mistrzem Eliksirów.
- Do czasu,
Sev, do czasu. – Blondyn zachichotał. Harry i Silvana mu zawtórowali.
- Co się tak
szczerzysz Potter! –warknął Nietoperz.
- Severusie
– Sil podniosła znacząco brew.
Mężczyzna
westchnął.
-
Porozmawialiście już?
- Tak –
odparła uśmiechając się – Teraz grzecznie pójdę wypić te twoje eliksiry, bo
wiem że byś nie zasnął w nocy – wystawiła mu język i wyminęła go w przejściu. –
Bawcie się dobrze chłopcy – rzuciła uśmiechnięta.
Severus
powiedział coś, co brzmiało jak kobiety i zrezygnowany powlókł się za
Blondynką.
- Sev?
Poważnie? – Harry uniósł brew w rozbawianiu spoglądając na Dracona.
- Zabrania
mi mówić do siebie wujku, więc poszliśmy na kompromis – wzruszył ramionami i
usiadł po turecku obok swojego chłopaka. Widząc, że tan ma gęsia skórkę na
ramionach, przykrył go kocem. – Powiedz lepiej, czego chciała od ciebie
profesor Silvana.
Harry
opowiedział mu wszystko ze szczegółami.
***
Przez kilka
kolejnych dni, ciągle zapominali wpaść do Vivienne. W końcu wrócili na lekcje i
mielie wiele do nadrobienia, ponadto wciąż spotykali się w Pokoju Życzeń.
Pewnego ranka Draco dostał list.
- To od
matki – poinformował Harry’ego, który popijał sok dyniowy. – Pisze, że cieszy
się, że żyjemy. – mówił wciąż czytając – Oczywiście jak zwykle nie mogli
przyjechać, żeby sprawdzić czy wszystko w porządku. Zapraszają nas na weekend
na obiad. Zaraz odpiszę, że nie wpadniemy.
- Dlaczego?
– zainteresował się Harry – Niedługo mam cię poślubić. Zależy mi na dobrych
kontaktach z teściami. - Oboje się roześmiali. Wiedzieli bowiem, że. - Poważnie
Draco. Chcę się z dobrych kontaktów nigdy między nimi nie będzie. Poważnie
Draco. Chcę się z nimi spotkać. Napisz, że będziemy.
- Jesteś
tego pewien? Wiesz, że nie musisz – Ślizgon był zaskoczony reakcja swojego
chłopaka, jednak bardzo go podziwiał. Odwaga Gryfona nadal mu imponowała.
- Wiem, ale
chcę. To na pewno będzie bardzo zajmujące spotkanie.
- Nie wątpię
– prychnął Draco. – Nie omieszkają ci wypomnieć najmniejszego błędu.
- Przecież
ja mam nienaganne maniery – Harry złapał filiżankę Draco i odchylił mały palec
od ucha. – Jakże niezwykle aromatyczny napój. Nigdzie nie piłem czegoś podobnego.
Szanowna pani na pewno słynie z cudownej kuchni. – Draco wybuchnął śmiechem. Może
to spotkanie nie będzie takie nudne. – Och, zapomniałem wspomnieć, że obrus jest
wręcz zajmujący. Wpatrywanie się w te cudowne hafty, mogłoby trwać godzinami. Ba!
Mógłbym napisać nawet poemat o tych niezwykłych wzorach. – Draco śmiał się nadal,
a mina Harry’ego pozostawała niewzruszona. – Ależ młody człowieku, nie wypada tak
rechotać przy stole. – dodał udając damski głos i spojrzał na niego z udawaną wyższością.
Draco odchrząknął
i kontynuował tą śmieszną zabawę.
- Niech mi łaskawa
pani wybaczy. Jednak muszę napomknąć, że Malfoy’owie nie rechotają. Malfoy’owie
wydają niezwykle cudowne dźwięki, które symbolizują rozbawienie.
- Och, przepraszam,
że uraziłam szanownego pana. Myślę, że powinniśmy przejść do deseru. Dzisiaj podadzą
jakieś francuskie coś, czego nazwy nawet nie potrafię wymówić. Życzę smacznego.
Obaj roześmiali
się. Ten obiad faktycznie mógłby być nawet całkiem zabawny.
- Poinformuję
matkę, że przybędziemy. Żebyś tego tylko nie żałował.
- Sam widzisz,
że potrafię zachować się w towarzystwie, a nazwy tego deseru się jeszcze nauczę
– mrugnął do niego, na co Draco znowu się roześmiał.
***
- Widzę, że
dyrektor wam wiele powiedział. – Harry i Draco siedzieli u Viv i opowiadali
jej, to co usłyszeli od dyrektora. W końcu znaleźli wolną chwilę i odwiedzili przyjaciółkę.
– Ja poszperałam trochę głębiej. Mój ojciec był jaki był, ale bibliotekę
posiadał ogromną. Nie muszę wspominać, że należy teraz do mnie i skrzaty
przysyłają mi wszystko czego potrzebuję. Tak więc dowiedziałam się dość sporo.
Podczas rytuału połączyliście moce. Dzięki temu wytworzyła się wokół was
bariera ochronna, która odbija mnóstwo zaklęć i chroni was przed
niebezpieczeństwem. Jednak wasza magia nie jest jeszcze związana. Gdy zawrzecie
małżeństwo, wtedy ona się połączy w jedność. Teraz łączy się tylko wówczas, gdy
czarujecie razem. Potem obaj będziecie posiadali wszystkie zdolności
współmałżonka. Otrzymacie przy tym pełnię mocy swoich przodków. Będziecie niezwykle
potężni. Ponadto więź daje wam możliwość porozumiewania się przez telepatię.
Możecie rozmawiać w myślach i tak dalej. Nie wiem, czy już to odkryliście, ale
myślę, że to przydatna umiejętność, którą bez problemu możecie opanować. Dzięki
więzi będziecie czuć wszystkie swoje uczucia. Teraz możecie je jeszcze
zablokować, ale potem już nie. Może się tak zdarzyć, że będziecie słyszeć
nawzajem swoje myśli. Ta więź daje wam jeszcze możliwość posługiwania się magią
bezróżdżkową. Musicie trochę poćwiczyć, ale jestem pewna, że wam się to uda.
Mogą się też pojawić jakieś dodatkowe umiejętności. Jeśli ktoś w waszej
rodzinie na przykład potrafił przywołać duchy, to wy też będziecie to
potrafili. To najsilniejsza znana dotąd forma magii. Jest jeszcze jeden aspekt.
Jako tak silnie magiczni magowie, może się zdarzyć, że któryś z was zajdzie w
ciążę. Wiem, że za pomocą specjalnych eliksirów jest możliwe, bardzo rzadko ale
jest, jednak w waszym przypadku, obawiam się, że może się to wydarzyć bez
jakiejkolwiek ingerencji. Wystarczy, że będziecie tego chcieć. – spojrzała na
zaskoczonych przyjaciół – Czułam się zobowiązana, żeby wam to powiedzieć. W
końcu chyba żaden z was nie chce paradować z brzuchem po szkole. Więź może
nieść też ogromne niebezpieczeństwo. Samą myślą możecie zranić drugiego. Więc
uważajcie. Myślę, że na tym etapie zdrada też jest niedopuszczalna. To mogłoby
mieć straszne skutki. Tak silne połączenie niesie za sobą bardzo poważne
konsekwencje. Poszperam jeszcze trochę w księgach mojego zacnego tatusia – to
słowo aż ociekało sarkazmem – i jeśli jeszcze się czegoś dowiem, to z pewnością
was powiadomię.
Przez chwilę
siedzieli w ciszy. Oboje musieli przetrawić tą ogromną dawkę informacji.
- Dzięki
Viv, że to dla nas sprawdziłaś. Gdyby nie ty, to zapewne zrobilibyśmy coś
głupiego – Harry spojrzał na Draco, który wciąż siedział zamyślony – Wybacz,
ale chyba pójdziemy już do siebie. Musimy wszystko przemyśleć.
- Jasne. Do
zobaczenia jutro
- Dobranoc.
Wstali z
podłogi, na której wcześniej siedzieli i wyszli z Domu Węża. Tej nocy mieli
wiele do przemyślenia.
Świetny rozdział. Bardzo podoba mi się to, jak piszesz. Nie wyobrażam sobie jak wyglądałaby ciąża u Dracona lub Harry'ego. :-D Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńX
Dziękuję bardzo :D W sumie też jeszcze tego tak do końca nie widzę :P Zobaczymy xD
UsuńCieszę się i również pozdrawiam :D
hejka ;) jaknzwyke mam problem z komentarzem, no bo jak skomentowac taki zacny, nawet bardzobzacny rozdzial. Mimo ze nie bylo jakos mega duzo i wielu emocji to i tak Zacny !!!! Mam nadziejevze dotrwam do nastepnego rozdzialu Wierna Z
OdpowiedzUsuńP.S, Zycze weny, radosci i ... czekam na wiecej Pa
Heeej :D Och dziękuję <3 Też mam nadzieję, że dotrwasz ;)
UsuńDziękuję :** Do usłyszenia :D
Witaj, kochana!
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały:) Trochę bardzo mnie zaskoczyłaś z tym że Sil jest ciocią Pottego. I tutaj przywołam uwagę Ciumy- jeśli Sil jest siostrą Syriusza to jak mogła z nim chodzić jak pisałaś wcześniej? Taka mała luka Ci się pojawiła kochana:D ALe spoko- poprawi się:)
Mam pewną prośbę- nie psuj Sev'a. Niech dalej jest nieznośny, wredny i oj... niech po prostu zostanie sobą- przecież takiego go Sil pokochała. Ewentualnie może być miły itp tylko przy niej jak są sami:) NIe może stracić wizerunku, Aniele- pomyśl nad tym.
Pomysł z tym włamaniem- super. NIe powiesz mi pewnie , który- Potty czy Draco- będzie chodził z brzuchem? Jedna z Twoich tajemnic, kochana? :)
Shila:**
PS: Sorki, że ostatnio tak mocno Cię na mailu zaniedbywałam... nauka, wystawianie stopni, konkursy i inne bzdety. ALe mam kilka pomysł.ów więc wkrótce możesz się czegoś spodziewać:) Mam nadzieję, że nie jesteś smutna z tego powodu, Aniele:**
Witaj! Jaki mega dłuuugi komentarz <3
UsuńDziękuję! Uwielbiam zaskakiwać ludzi :P Tak wiem, że tak to wygląda, ale zapomniałam to wyjaśnić w tym rozdziale. Jakoś nie dopisałam wcześniej jak pamiętałam, a potem zapomniałam. No nic w następnym wszystko się wyjaśni ;)
Okej :D Nie będę go psuć xD Miał taką mała chwilę słabości, z resztą tak jak ja :P Też go lubię jak jest taki wredny :P Wiadomo, że nie może stracić wizerunku :D Tutaj przynajmniej był wśród "swoich", więc wiesz :P
Ach, dzięki :D Chciałam wprowadzić element zaskoczenia :D Oczywiście, że nie powiem xD Może nawet żaden :P
Spokojnie :D Rozumiem Cię doskonale :) Czekam z niecierpliwością na maila :) Troszkę jestem, ale Tobie wszystko wybaczę :** I wciąż czekam na list konkursowy ;)
Ściskam :***
Hej, hej hej!
OdpowiedzUsuńRozdział nie był taki zły, ale zabiję Dumbledore'a gołymi rękami :)). JAK MOGŁAŚ TAKĄ SCENĘ PRZERWAĆ? SMutna Josette jest smutna :(. Ale ten wątek z Sil jako ciocią Pottera taki w sumie podejrzany (ja coś zawsze podejrzewam), ale jeśli będzie dobrą ciocią, to może ją nawet polubię. :D
,,Niech mi łaskawa pani wybaczy. Jednak muszę napomknąć, że Malfoy'owie nie rechotają. Malfoy'owie wydają niezwykle cudowne dźwięki, które symbolizują rozbawienie.'' W tym momencie padłam ze śmiechu :D. Tylko nie ciąża, nie nie nie nie :(. Nie lubię takich wątków :/.
Pozdrawiam i życzę duuuuuużo weny! <3
Hej! :)
UsuńHahaha no co zrobisz, ma staruszek wejście :P Tak wyszło :P Kiedyś się poprawię ;) Nie smutaj :* Och nie bądź taka podejrzliwa :D
Cieszę się, że Cię rozbawiłam :D
Co do ciąży, to jeszcze nwm dokładnie jak to rozwiążę. Mam nadzieję jednak, że usatysfakcjonuje wszystkich :P
Dziękuję i również pozdrawiam <3
hej! Wczoraj ze zmeczenia zapomnialam dodac ze dziekuje za wspomnienie o mnie w dedykacjach Wierna Z
OdpowiedzUsuńP.S. Shila ma chyba troche racji co to Snape'a
Hej :D To ja dziękuję za komentarze :D
UsuńNo wiem wiem :P
Pozdrawiam :D
Nwm czy jest tak tylko u mnie, ale w momencie gdzie Draco dostaje list i Harry mówi, że chce przyjść jest błąd tekstu xd. 2 razy powtarza się jedno zdanie xd Jeśli u cb też tak jest, to przydałoby się poprawić, a jeśli nie to znaczy, że zjebał mi się telefon xd.
OdpowiedzUsuńMniejsza, przejdę juz do treści :)
Ale rly? Męska ciąża? No ok. Jak chcesz. Widziałam taki wątek w innych opkach i przeżyłam :).
Jedna rzecz mi się nie podoba :/ Dlaczego w większości ff, gdzie Harry zdobywa nowe moce to pózn ej staje się takim niepokonanym koxem i Global Elitem (jeśli grasz w CS:GO, albo ktoś kogo znasz gra, to będziesz wiedziała o co chodzi)? To denerwujące xd. Ale dla tego opka wytrzymam :*
Zaczęłam komentowanie tak zupełnie od dupy strony więc wrócę od do początku.
Harry i Draco chyba nigdy nie zaczną się pieprzyć xd. Cały czas ktoś im przerywa itd itd xD. Ja bym chyba nie wytrzymała, gdyby ktoś zawsze wchodził w kluczowym momencie xD.
Fajnie, że Silvana jest ciotką Harry'ego ^^ Będzie miał kto go do ołtarza odprowadzić xD
Weny od cholery i czekam na next :*
~Wszędobylska Cathy
Hej :)
UsuńDobrze, że wspominasz xD Zaraz to sprawdzę :D
Jak wyżej pisałam to jeszcze dokładnie nwm jak to rozwiążę, bo widzę, że zdania są podzielone. Zobaczymy.
Ale on jeszcze nie ma takich mocy. Póki co to tylko tak podejrzewa Viv i Dumbek ;) Dziękuję jednak, że wytrzymasz :*
Hahahaha, zaczną, zaczną już moja w tym głowa :P Doczekacie się tej scenki xD
Hahaha no to ba! Silvana to w końcu dobra ciotka :D
Dziękuję :**
Pozdrawiam :)
Wiem, że jeszcze nie ma ale zazwyczaj gdy jakieś moce się Harry'emu ujawniają to staje się takim koxem itd xd
UsuńTo smutne ale prawdziwe xd
Nie będę się rozpisywać
Pozdro :*
Poza tym co wszyscy piszą i zawsze mówię, nie mam nic do dodania. Poza jednym więcej wiary w siebie dziewczyno, jak możesz nas straszyć swoimi wypowiedziami na początku :P
OdpowiedzUsuńciuma
PS. i tak chcę więcej (tym razem głos se wybierz)
Jej :D Dzięki Ciuma xD Ja jednak zawsze myślę, że to jest do niczego :/ Tak już po prostu mam :P
UsuńHahaha okej :D
Ściskam :*
Aww! :3 bose jak ja to lubie XD
OdpowiedzUsuńChce zobaczyć [edit: przeczytać] DRACO W CIĄŻY <3!
Strasznie fajna sprawa z tą więzią! Jestem mega ciekawa co tam jeszcze wymyślisz.
Jakoś nie lubię Viv. Wiem, wiem- ne chodzi o jej 'pochodzenie'. Jakoś tak, po prostu. Nie lubię i już! [kobiece humorki :P]
Czekam na dalsze części!
WoB
+++++++++
dalej!:
1. Jak zaczynałaś bloga? Dużo osób go czytało?
2. Masz jakieś rady dla 'początkujących'?
3. Co robisz w wolnym czasie?
Awww cieszę się! <3
UsuńHahaha no chyba jesteś jedyna :( A tak chciałam to opisać :P Jednak teraz chyba muszę jakiś złoty środek znaleźć :/ Zobaczymy :) Najwyżej dopiszę, żeby Ci którzy nie chcą nie czytali tego fragmentu :P
Ach dziękuję! :D Postaram się coś jeszcze wymyślić :)
Hahaha każdy kogoś nie lubi, Ty masz prawo nie lubić Viv :)
Ściskam :**
Bardzo możliwe że jestem :')
Usuńja cb też ^^
Uwielbiam Vivien za to co powiedzała o ojcu cieszę się,że Dambledore jej bronił nie mam nic przeciwko ciąży może to ten francuz on nie lubi Draco ten obiad u Malfojów na pewno nie będzie nudny jestem nie pocieszona,że przerwał im derektor było tak gorąco
OdpowiedzUsuńCieszę się :D Ooo jesteś następna! :D Wszyscy podejrzewają Francuza hahaha Mam nadzieję, że nie będzie nudny :) Oj wiem, że jesteście niepocieszone wszystkie xD ale już niedługo :)
UsuńPozdrawiam :)
Fajny rozdział, nie mg się doczekać kolejnych.
OdpowiedzUsuńTylko wkurza mnie że zapomniałeś o przyjaźni Harrego, Rona i Hermiony. Mam wrażenie że odsuneli się od sb,nie spędzają już ze sb tyle czasu co jest wielkim minusem. Tak samo z Hagridem którego obija się o uszy tylko imię. Za bardzo skupiasz się na Harrym i Draco. Według mnie powinnaś napisać coś więcej o Ronie i Hermionie, skoro już nie są razem fajnie by było żebyś napisała jakie nawiązali nowe znajomości, czy podoba się im ktoś czy ciągle o sb myślą. Brakuje mi ich, zawsze byli głównymi postaciom a u cb są pobocznymi. Zastanów się nad tym.
Dużo weny i wg :)
Dziękuję :)
UsuńWiem :/ Poprawie się :) Ron'a i Hermiony teraz będzie coraz więcej :D Mam nadzieję, że będzie już lepiej :)
Dziękuję i pozdrawiam :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKiedy rozdział?
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle cudny :D A u mnie niedługo nowe opowiadanko... w sumie jutro, a już dziś można zapoznać się z postaciami :D Zapraszam :D No i czekam z niecierpliwością na kolejne... :D
OdpowiedzUsuń