piątek, 11 września 2015

Rozdział IX


Heeej :D

W końcu wstawiam obiecany rozdział :D 
Jeju, było trudno, ale jakoś dałam radę :D Mam nadzieję, że spodoba się Wam ;) Uprzedzam, że ze względu na to, iż chciałam dodać go jak najszybciej, rozdział nie jest w ogóle poprawiany. Mogą pojawić się jakieś niedopowiedzenia, albo coś typu: jakiś przedmiot na początku akapitu był czerwony, a potem niebieski, za co przepraszam, ale jak wiecie pisałam to kilka dni i mogło mi się pomieszać :/ Mam jednak nadzieję, że wszystko w miarę trzyma się kupy :P 
Rozdziały będę poprawiać, jak będą jakieś święta czy coś, więc na razie niestety musicie się męczyć :/ 
Myślę jednak, że lepiej dodać wcześniej, niż walczyć ze sobą dwa dni, aby to ponownie przeczytać i w moim przypadku skończyło by się na całkowitej zmianie koncepcji :P
Nie zanudzam Was już więcej :D
Rozdział dedykuję Shili, Ciumie, Nanie, Thegoni i Patts. Dziękuję Wam dziewczyny. Bez Was nie byłoby tego dzisiaj :)
Dziękuję za wszystkie wyświetlenia i komentarze! Jesteście najlepsi! :*** Przepraszam, że musieliście tyle czekać :/
Proszę o komentarze. Piszcie jeśli coś jest niejasne, wytłumaczę i poprawię ;)
Ściskam :**

Serka



Rozdział IX


Harry powoli otworzył oczy. Już miał wstać, gdy uświadomił sobie, gdzie jest. Leżał na plecach wpatrując się przez chwilę w sufit. Potem spojrzał w bok, aby sprawdzić, czy Blondyn już się obudził. Ślizgon spał smacznie. Rozwalił się na całym łóżku, tak, że jego prawa ręka spoczywała na torsie Bruneta. Leżał w takiej pozycji, jakby miał zrobić aniołka na śniegu. Biała, aksamitna pościel, na której spał, tylko dodawała temu widokowi uroku.
 Potter delikatnie zdjął rękę Malfoy’a z siebie i położył obok. Miał zamiar usiąść, ale usłyszał, że Draco zaczyna mamrotać, przez sen, a po chwili przytulił do siebie Wybrańca i spał dalej, jakby nigdy nic. Harry leżał sztywno na plecach, obejmowany przez silne ramiona Blondyna. Wiedział, że jak tamten się obudzi, oboje będą czuć się dziwnie. Postanowił jakoś oswobodzić się z uścisku. Nie mógł sięgnąć po różdżkę, która leżała na szafce przy łóżku, bo drugi chłopak unieruchomił mu ręce. Zaczął delikatnie wysuwać się z jego ramion, ale ten jakby to poczuł i przycisnął jeszcze mocniej do siebie. Harry westchnął. Nagle usłyszał dziwny dźwięk, jakby mruk.
„Czy on właśnie zamruczał” – Wybraniec ze zdziwieniem spojrzał na nadal śpiącego Ślizgona. – „No pięknie...”
Gryfon przestał się oswabadzać, wiedząc, że to na nic się nie zda. Obserwował Blondyna, który z uśmiechem spał przytulony do niego. Rzęsy Draco rzucały długie cienie, na jego blade policzki. Włosy były lekko potargane, ale i tak wyglądały jakby ktoś przed chwilą je tak specjalnie ustylizował.
„Wygląda tak łagodnie.” – pomyślał Brunet, obserwując uśmiechniętego chłopaka, którego rysy, nie wyglądały już tak ostro, jak zazwyczaj. –„Idealny” – miał ochotę przejechać palcem po policzku blondyna, chcąc sprawdzić, czy ten „grecki bóg” jest prawdziwy, lecz wiedział, że ręce nadal ma unieruchomione.
Wpatrywał się z zachwytem w twarz Ślizgona. Draco powoli rozchylił powieki. Przez ułamek sekundy patrzyli sobie w oczy, aż w końcu Harry odwrócił wzrok.
Do Malfoy’a dotarło, że obejmuje Potter’a, jednak nie miał ochoty zabierać rąk. Przez chwilę poczuł, jakby Wybraniec naprawdę był tylko jego. Stwierdził, że skoro Harry nie protestuje, to spokojnie może kontynuować tą małą grę. Przypomniał sobie, jak Gryfon uspokajał go w nocy.
„Osoba, która cię nienawidzi, tak nie robi” – stwierdził w myślach, uświadamiając sobie, że ma większe szanse u Bruneta, niż przypuszczał, szczególnie, że teraz wiedział, iż tamten jest gejem.
- Dzień dobry – powiedział Blondyn fiulternie. – Jak się spało?
- Nienajgorzej – rzucił Brunet, który poczuł, że lekki rumieniec wypływa na jego policzki. Czuł, że Draco specjalnie nie uwolnił go z uścisku, a jego lekko zachrypnięty głos, tylko sprawiał, że Potter’owi robiło się coraz bardziej gorąco.
- Przypuszczam, że pierwszy raz w życiu miałeś okazję spać z takim bogiem seksu jak ja, więc nienajgorzej nie jest dobrym stwierdzeniem. Powinieneś powiedzieć przynajmniej, że to była najcudowniejsza noc w twoim życiu – zaczął się z nim przekomarzać Blondyn, widząc lekko czerwone policzki Gryfona. Postawił sobie za punkt honoru, że coraz częściej będzie wywoływał u niego taką reakcję.
„Wygląda tak słodko” – stwierdził Smok.
- Bogiem seksu powiadasz? – kontynuował przekomarzanie się, Brunet – Jakoś nie zauważyłem, żebyśmy robili coś niemoralnego ostatniej nocy. – w chwili gdy to powiedział, pożałował tego.
Ślizgon  od razu znalazł się nad nim. Pochylił się tak, że jego nos prawie dotykał nosa Wybrańca.
- Nic nie stoi na przeszkodzie, żebyśmy teraz nie spróbowali – szepnął i uśmiechnął się zabójczo, jak tylko on potrafił, sprawiając, że Złoty Chłopiec nie mógł zaczerpnąć tchu.
Harry poczuł, jak robi mu się ciaśniej w spodniach. Wiedział, że nie powinien pozwolić na jakikolwiek ruch Ślizgonowi, ale nie mógł się ruszyć. Blondyn działał na niego jak magnes. Jedyne czego pragnął, to znów poczuć smak tych słodkich ust.
Draco wiedział, że Harry pozwoliłby mu w tej chwili na wszystko. Czuł wybrzuszenie w spodniach Bruneta. Wiedział, że jeśli za chwilę nie zakończy tej zabawy, sam też przed niczym się nie powstrzyma. Potter działał tak na niego już od dawna. Mimo wszystko nie chciał, aby tak właśnie wyglądał ich pierwszy raz. Miał najpierw zamiar rozkochać w sobie Potter’a. Chciał, żeby czuł to samo, co on. Nie miał ochoty na kolejny pusty seks. Chciał czegoś więcej i chciał tego właśnie z nim. Wiedział, że jeśli teraz tego nie przerwie, to Harry mu tego nie wybaczy. Pragnął go, ale chciał, by Brunet również tego chciał. To nie mógł być poryw chwili. Harry póki co nie pozwolił mu się do siebie zbliżyć i gdyby teraz to zrobił, Wybraniec poczułby się wykorzystany i nigdy by mu nie zaufał. W normalnych okolicznościach, Draco nie powstrzymywałby się teraz, ale Harry był inny. Jemu naprawdę na nim zależało i miał zamiar sprawić, aby Gryfon poczuł to samo. Póki co musiał być cierpliwy. Zaczynali się do siebie zbliżać i nie miał ochoty teraz tego zepsuć. Zbyt wiele czasu zajęło mu, żeby wypracować ich dotychczasowe stosunki. To, że się nie kłócili i potrafili w swoim towarzystwie spędzić dobę bez pozabijania się, było ogromnym postępem. Malfoy wiedział, że małymi kroczkami przybliża się do celu. Harry jeszcze nie wybaczył mu ich ostatniej kłótni, a tego co mogłoby stać się za chwilę tym bardziej by mu nie wybaczył. Całą swoją siłą woli zsunął się z Bruneta siadając obok i przyjmując swoją wyćwiczoną minę.
Harry był zawiedziony tym, że Draco przerwał tą przyjemną chwilę. Chciał znów zasmakować tych cudownych ust. Mimo wszystko był wdzięczny Blondynowi, że nie posunął się o jeden krok za daleko. Wtedy nie byłoby już odwrotu. Wybraniec nie wiedział jeszcze, czy tego chce. Widział, że ich stosunki z dnia na dzień były coraz lepsze. Miał nadzieję, że w końcu dojdą do porozumienia i uda im się zaprzyjaźnić. Na razie nie liczył na nic więcej. Postanowił dać szansę losowi i póki co pozwolić tej sytuacji się rozwijać. Ślizgon tym gestem zyskał w oczach Gryfona. Wiedział, że Draco miał nad nim przewagę, jednak nie wykorzystał jej. Był mu za to wdzięczny. Książę Slytherinu nie pozwolił na to, by Złoty Chłopiec poczuł się jak „kolejna przygoda”, a to było już coś.
- Dobra, Potter. Wstajemy.  – odezwał się już swoim normalnym głosem Draco. Nie wracali ani do tego, co zdarzyło się w nocy, ani do tego, co teraz i tak było lepiej dla nich obu. – Mam niewiele czasu na poranną toaletę, a muszę wyglądać perfekcyjnie. Bycie największym ciachem w szkole do czegoś zobowiązuje.
Harry prychnął.
„Wrócił dawny Draco.” – pomyślał z ulgą i uśmiechnął się. Był szczęśliwy, że Blondyn nie poruszył tematu jego wcześniejszego zachowania.
- No już, Potter. Nie ma czasu. Poza tym ty też musisz jakoś wyglądać, skoro cały dzień musisz snuć się za mną. Nie pozwolę by moje tło było rozczochranym straszydłem. – rzucił wstając z łóżka, a Wybraniec uczynił to samo. – Jakichś cudów nie oczekuj. Sądzę jednak, że moje wczorajsze strzyżenie znacznie poprawiło twój wygląd.
- Nie wierze. – odparł Harry z udawanym zdziwieniem – Największa Dupa Hogwart’u powiedziała, że jestem przystojny. Świat się kończy. – przyłożył sobie dłoń do twarzy przybierając zszokowaną minę.
- To, że pozycja najprzystojniejszego chłopaka w szkole jest już zajęta, nie znaczy, że nie może być ktoś, kto zajmie miejsce numer dwa. – uśmiechnął się figlarnie.
Do Harry’ego dotarło, że Malfoy właśnie nazwał go przystojnym. Zaczerwienił się lekko.
Draco dla tego jednego małego rumieńca, mógłby powiedzieć nawet wprost, że Harry jest przystojny. W sumie naprawdę tak myślał. Odkąd Wybraniec nie nosił już tych ohydnych okularów i ubierał się w miarę przyzwoicie, wyglądał o wiele lepiej. Ponadto przybrał trochę ciała i nie była to już tylko sama skóra i kości, ale całkiem dobrze umięśniony młodzieniec.
Skierowali się do łazienki na poranną toaletę. Draco’nowi jak co dzień, zajęło to trzy kwadranse. Harry nie mógł się nadziwić, jak Blondyn może tyle czasu spędzać w łazience. Jemu poranna toaleta zajęła tylko kilkanaście minut. Kiedy w końcu udało im się wyjść, udali się na śniadanie.
Gdy tylko wkroczyli do Wielkiej Sali, większość dziewczyn zaczęła pożerać chłopaków wzrokiem. Harry robił furorę swoją nową fryzurą.
Po szkole szybko rozeszły się plotki, że dwóch najprzystojniejszych chłopaków jest już zajętych. Widok tej dwójki razem, tylko potęgował ogólny smutek. Dziewczyny wzdychały do przechodzących chłopaków. W duchu liczyły, że szybko się pokłócą i to którejś z nich przypadnie rola „pocieszycielki”.
Harry pomachał do swoich przyjaciół i pomaszerował w stronę stoły Slytherinu. Zajęli to samo miejsce co wczoraj. Obok niego usiadał Vivienne, która zaraz po nich weszła do pomieszczenia.
- Cześć przystojniaku – rzuciła i pocałowała Wybrańca w policzek, co nie umknęło uwadze Draco, w którym aż się zagotowało. Wiedział jednak, że nie może wybuchnąć. – Pamiętasz o dzisiejszym wieczorze – mrugnęła do niego.
- Cześć Viv. – promiennie uśmiechnął się do niej  - Jasne, że pamiętam. – dzisiaj miały się odbyć urodziny bliźniaków i Harry ku swej radości stwierdził, że prezenty, które dla nich wybrał, są już w jego pokoju, do którego udał się bo ubrania dzisiejszego ranka.
- Widzimy się o dziewiątej – mrugnęła do niego. – Drako, skarbie, udało ci się załatwić moją małą prośbę? – zapytała Blondyna, który uparcie kłuł bogu ducha winną szybkę.
- Jasne. – burknął.
- Wszystko załatwione – szepnął jej do ucha Harry, który zrozumiał, że chodzi o skrzynkę trunków która spoczywała w bezpiecznym miejscu u nich w dormitorium. Zapasy Snape’a już udało im się uzupełnić, więc wszystko było dopięte na ostatni guzik.
- A ten co taki nie w humorze – odszepnęła dziewczyna zerkając na Blondyna.
Harry wzruszył ramionami i zabrał się za pałaszowanie tosta.
Reszta śniadania minęła bez większych rewelacji.

***

Idąc korytarzem w kierunku klasy, mijali mnóstwo dziewczyn, które albo czerwieniły się na ich widok, albo chichotał między sobą. Harry’ego strasznie to denerwowało. Viv wyjaśniła mu, jakie plotki chodzą po szkole i chłopak miał ochotę rzucić się z wieży astronomicznej, ale najpierw udusić Draco, któremu ta sytuacja zdawała się w ogóle nie przeszkadzać.
- Chodź szybciej – rzucił Brunet do towarzysza, który wlókł się niemiłosiernie.
- Mamy jeszcze sporo czasu do lekcji, więc nie widzę powodu abym miał się gdziekolwiek spieszyć. – rzucił chłopak w ogóle nie przejmując się Harry’m.
- Gapią się na nas – szepnął Potter, jakby to miało sprawić, że Ślizgon zacznie poruszać się szybciej.
Mylił się jednak. Przecież ego Malfoy’a było większe od trzech takich zamków jak Hogwart, a fakt, że ktoś się na niego gapił, bo im się podoba, sprawiał, że rosło jeszcze bardziej.
 - Gdybyśmy wyglądali jak pierwszy lepszy włóczędzy z ulicy, to by się tak nie gapili, Potter. Kiedy w końcu zrozumiesz, że przystojne osoby się podziwia? – spojrzał na niego z wyższością.
- Ale im nie o to chodzi – próbował się bronić Wybraniec. – Oni mylą… - zamilkł. Nie miał zamiaru uświadamiać Draco, jakie plotki krążą po szkole.
- Doskonale wiem, co mówią – rzucił lekko Ślizgon. – Ja ich z błędu wyprowadzać nie zamierzam. Nie mam ochoty, żeby dziewczyny śliniły mi się na szatę. To strasznie niehigieniczne. Poza tym pierwsza część tych plotek jest prawdziwa. – odparł obserwując reakcję chłopaka.
Harry nie wiedział o co chodzi Blondynowi, więc postanowił zapytać.
- Jaka pierwsza część?
- No wiesz, o tym, że jesteśmy dwoma największymi ciachami w szkole – powiedział i puścił do niego oczko.
Na to stwierdzenie Brunet zaczerwienił się po same uszy.
„Czy on ze mną flirtuje?”- zastanawiał się, uparcie wpatrując się w podłogę.
Draco zauważył rumieniec Wybrańca i z dumnym uśmiechem kroczył przez korytarz, obrzucając wszystkich wzrokiem mówiącym: „On jest mój. Nawet nie ważcie się do niego zbliżać”.

***

Pierwszą lekcją była podwójna OPCM. Chłopaki chcąc pójść na kompromis usiedli w ławce, w której wcześniej nie siedział żaden z nich. Oboje nie chcieli się kłócić. Pokój, który dotychczas wypracowali, był o wiele lepszy od nieustannych kłótni. Poza tym żaden z nich nie chciał oberwać jakąś paskudną klątwą.
Wszyscy uczniowie zgromadzili się w sali przed czasem, czekając na nową nauczycielkę. Szeptali między sobą. Nawet nie słysząc, co mówią, można było się domyślić, że tematem rozmów jest Silvana. Każdy był ciekawy, jaka jest nowa nauczycielka. Dotychczas jedynym profesorem OPCM, którego lubiła większość uczniów był Lupin. Mieli nadzieję, że i kobieta okaże się całkiem w porządku.
Punktualnie o dziewiątej Silvana Blackrose weszła do sali. Wszyscy na raz zamilkli, wpatrując się w nową nauczycielkę. Dzisiaj miała na sobie intensywnie niebieską szatę, która podkreślała kolor jej oczu. Włosy spięła w koński ogon. Obrzuciła uczniów surowym spojrzeniem, jednak widząc ich przestraszone miny, uśmiechnęła się ciepło. Nie miała w końcu straszyć uczniów, ale ich uczyć. Na pewno nie będzie upodabniała się do Severusa, który słynął ze spojrzenia „nawet nie waż się oddychać”.
- Witajcie. – odezwała się, nadal uśmiechnięta i widząc ulgę na twarzach podopiecznych kontynuowała – Jak wiecie, w tym roku obronę przed czarną magią będziecie mieć ze mną. Dla tych, którzy wczoraj nie słyszeli, nazywam się Silvana Blackrose. Na moich lekcjach będziecie uczyć się zupełnie nowych rzeczy niż dotychczas. Jesteście w ostatniej klasie, więc będę od was wymagać o wiele więcej niż od innych. Myślę jednak, że się dogadamy. – mrugnęła do nich, co wywołało lekkie uśmiechy na twarzach kilkorga uczniów – Na swoich lekcjach będę stawiala przede wszystkim na praktykę. Będziemy często przeprowadzać pojedynki, za które będziecie oceniani. Sprawdzian pisemny będzie tylko jeden na semestr. Myślę, że lepiej uczyć się zaklęć w praktyce, niż w teorii. Dzisiaj chciałabym zobaczyć, na jakim poziomie są poszczególne osoby. Dobierzcie się w pary i po kolei staniecie do pojedynku.  – Machnięciem różdżki rozsunęła ławki. Wyznaczyła magiczne koło, które chroniło osoby z zewnątrz przed działaniem nietrafionych zaklęć. – Chyba nie muszę wam tłumaczyć, że wszelkie zaklęcia, które mogłyby wam zrobić większą krzywdę są niedozwolone. Z tego co wiem, wielu z was zna kilka tarcz ochronnych. Proszę aby takie osoby stanęły razem. Chcę się przekonać, co wymaga jeszcze dopracowania. Proszę was najpierw, abyście się mi przedstawili.
Uczniowie po kolei podali swoje imiona i po kilku minutach Sil wyznaczyła pierwszą parę, aby stanęła na środku.
Uczniowie wykazywali się mniejszymi, czy większymi zdolnościami, a nowa pani profesor bacznie ich obserwowała. Na koniec zostawiła sobie uczniów, którzy twierdzili iż znają tarcze ochronne.
- Pan Potter i pan Malfoy, ze względu, że nie mogą stanąć do pojedynku przeciwko sobie, staną do niego razem. Przeciwko nim będą walczyć panna Riddle i jej brat. Wiem, że każdy z was zna o wiele więcej zaklęć niż reszta, dlatego nie powinniście mieć problemu. – powiększyła kółko, a zdziwieni nastolatkowie zajęli miejsce wewnątrz. – Panie Malfoy i Panie Potter, liczę na waszą współpracę. Potraktujcie ten pojedynek, jak walkę o własne życie. Błąd jednego z was może obydwu sporo kosztować. – słyszała o ich wzajemnej niechęci, jednak jej celem było, aby wszyscy uczniowie integrowali się i współpracowali. Wiedziała, że wspólna walka przynosi wiele korzyści. – Zaczynajcie.
Draco i Harry obrzucili się wzrokiem: „nawet nie waż się nie współpracować”, po czym ukłonili się pozostałej dwójce i zaczęli pojedynek.
Wymieniali się zaklęciami z zawrotną szybkością. Jedni uderzali, drudzy odparowywali ataki, za pomocą skomplikowanych tarcz. Z początku wydawało się, że rodzeństwo o wiele lepiej sobie radzi i są bardziej zgrani, jednak już po chwili druga para zdawała się wręcz dopełniać w swoich zaklęciach. Chronili się nawzajem i bez problemu atakowali pozostałą dwójkę.
-Ascendio! – krzyknęli jednocześnie Harry i Draco, zdziwieni swoim zgraniem. Nigdy wcześniej nie walczyli razem, co najwyżej przeciw sobie, dlatego, gdy Nath lekko zachwiał się w tył, bo udało im się przebić przez źle dobraną tarczę Viv, uśmiechnęli się do siebie z satysfakcją.
Bliźniacy szybko wrócili do ataku.
- Drętwota – ryknęła Vivienne i Nathaniel równocześnie.
Malfoy i Potter byli szybsi, tworząc wokół siebie barierę odbijającą zaklęcie. Zaskoczeni Ślizgoni ledwo uchylili się przed rykoszetem ich własnego zaklęcia.
- Wystarczy – oznajmiła Silvana. – Bardzo dobrze. Widać, że wasza czwórka jest niezwykle utalentowana. Mam tylko jedno pytanie. Nie dziwi mnie, że rodzeństwo jest tak ze sobą zgrane, bo mają to we krwi, jednak nigdy nie spotkałam się z takim połączeniem między ludźmi pośród których nie ma żadnej więzi. Draco, Harry, ćwiczyliście kiedyś razem? – zapytała naprawdę zdziwiona nauczycielka.
Nigdy nie widziała tak silnej magii bijącej od dwóch tak młodych osób. W ogóle nigdy nie widziała tak silnej magii, która wręcz sprawiała wrażenie, że dopełnia się nawzajem. To było niesamowite. Ta dwójka zdecydowanie miała ze sobą więcej wspólnego niż mogłoby im się wydawać. Musieli tworzyć razem niezwykłą więź, skoro udało im się coś takiego. Postanowiła jednak nie mówić tego przy całej klasie. Z tego co wiedziała, ta dwójka darzyła się co najmniej nienawiścią, więc taka synchronizacja była czymś niespotykanym.
- Nie – odpowiedzieli zgodnie i popatrzyli na siebie odsuwając się najdalej, jak tylko mogli.
- Cóż, pytałam tylko z ciekawości. Możemy kontynuować lekcję. Dzisiaj nauczymy się zaklęcia tarczy Absorbete*. Pochłania ona większość zaklęć. Jest to silna tarcza i najlepiej tworzyć ją parami. Trzeba jednak bardzo dobrze się zgrać, więc przed wami  długie godziny ćwiczeń. Musicie wypowiedzieć zaklęcie i wykonać jednocześnie taki ruch różdżką – nakreśli wał w powietrzu podwójny zawijas – Stańcie parami i zacznijcie ćwiczyć.
Uczniowie posłusznie wykonali jej polecenie. Wszyscy próbowali, jednak nikomu w tym samym czasie nie udało się poprawie wypowiedzieć zaklęcia. Rodzeństwu udało się połączyć strumienie ze swoich różdżek i stworzyć przed sobą malutką mgiełkę, co i tak było wielkim wyczynem, który Silvana pochwaliła. Jedyną parą, która nie wykonała najmniejszego ruchu, byli Harry i Draco.
Oboje stali i uparcie wpatrywali się w przeciwne punkty sali. Wiedzieli, że ich zgranie przed chwilą było co najmniej dziwne i nie mieli zamiaru znowu doświadczać tego uczucia.
Oboje to poczuli. Jakby ich własna moc poszukiwała bratniej i gdy już ją znalazła, natychmiast się łączyła, wywołując u obu chłopców cudowne uczucie wypełniające całe ich wnętrze. Wręcz namacalnie czuli swą magię. Każdy z nich był silnym czarodziejem o niezwykłej mocy. Oboje o tym wiedzieli. W chwili, gdy ich moc tworzyła jedność, mieli wrażenie, że są połączeni telepatycznie. Czuli to samo. Wiedzieli, że razem są nie pokonani. Ich umysły same wiedziały, jakiego zaklęcia mają użyć w danej chwili. To wydawało się być zupełnie naturalne i niezwykłe jednocześnie. Połączeniu towarzyszyło też niezwykłe mrowienie rozchodzące się po ręce, w której trzymali różdżki, jakby magia towarzysza wpełzała do ich wnętrza. Była czymś nowym dla ich organizmów i dlatego ją czuli.
- Panie Potter, panie Malfoy, proszę zacząć ćwiczyć – odezwała się nauczycielka widząc, że uczniowie nie ruszają się z miejsc. – No już. To jest lekcja i macie się czegoś nauczyć, a dopóki jesteście połączeni kajdankami, nie będziecie mogli zmienić pary.
Chłopcy obrzucili się wściekłym spojrzeniem, mówiącym: „jeśli coś spartolisz, ukatrupię cię”, po czym zastosowali się do polecenia nauczycielki. Wyciągnęli przed siebie różdżki i skupili się na zaklęciu. Wypowiedzieli je dokładnie w tej samej chwili i otoczyła ich seledynowa kopuła tarczy. Z zachwytem wpatrywali się w swoje dzieło, które po chwili znikło. Silvana aż zaklaskała.
- Brawo chłopcy. Dziesięć punktów dla Gryffindoru i Slytherinu. – uśmiechnięta wróciła do obserwowania reszty klasy.
- To było niezłe – powiedział w końcu Harry.
- No – bąknął Draco, co zupełnie było do niego niepodobne, jednak szok, jaki wywołało u niego ponowne połączenie więzi, sprawił, że w tej chwili był w stanie myśleć tylko o tym. – Też to poczułeś? – szepnął do Bruneta.
Harry kiwnął głową.
- Myślisz, że jest z nami coś nie tak?
- Nie wiem. Ale to zdecydowanie nie jest normalne. Czytałem kiedyś, że taka więź pojawia się niezwykle rzadko i tylko u ludzi, którzy są ze sobą w jakichś sposób połączeni. Nie mam pojęcia co to znaczy, ale będziemy musieli coś się o tym dowiedzieć – powiedział Blondyn.
- Racja. Myślisz, że powinniśmy pogadać z Silvaną? Może ona coś wie.
- Dobra. Pójdziemy do niej po lekcji. – zgodził się chłopak.
Do końca zajęć nie odzywali się do siebie. Jeszcze kilka razy przećwiczyli zaklęcie, a widząc, że za każdym razem jest ono mocniejsze, w końcu dali sobie spokój i zaczęli obserwować poczynania innych.

***
- Pani profesor, czy moglibyśmy porozmawiać – odezwał się Harry, gdy wszyscy prócz nich wyszli już z klasy.
- Oczywiście. Tak czułam, że będziecie chcieli porozmawiać. W takim razie, co was interesuje.
- Jakim cudem udało mi się nawiązać połączenie z Potter’em? – pierwszy przemówił Draco.
- Nie wiele wiem o takich rodzaju więziach, ale zdarzają się bardzo rzadko. Ostatnio tak silną więź odnotowano ponad dwieście lat temu. Takie połączenie mocy wiąże się z silnymi uczuciami. Ludzie, którzy potrafią czegoś takiego dokonać, albo połączeni są jakimś bliskim pokrewieństwem, albo nierozerwalną więzią małżeńską, podczas której, jak zapewne wiecie, para łączy swoje moce. Jednak te połączenia nie są aż takie silne, jak to wasze. Jak mniemam nie jesteście ani spokrewnieni, ani tym bardziej nie jesteście małżeństwem? – uniosła brew pytająco.
- Nie! – wykrzyknęli na raz i odskoczyli jak najdalej od siebie.
- Spokojnie panowie. Skoro to nie jest powodem, to musi być inne wytłumaczenie, dlaczego tak dobrze potraficie połączyć wasze moce. Każda więź, jak już mówiła,  opiera się na silnych uczuciach.  Bez nich nie można nic takiego stworzyć. Więc moje kolejne pytanie brzmi: Czy łączy was coś więcej niż tylko te kajdanki? – spojrzała wymownie na ich połączone nogi, a potem przeniosła uwagę na chłopców.
- Oczywiście, że nie. – oburzył się Harry.
- Chyba, że bezgraniczna nienawiść – dodał Draco. – Można powiedzieć, że to silne uczucie towarzyszy nam od pierwszej klasy.
Silvana wpatrywała się w nich przez chwilę. Wiedziała, że nawet jeśli tak było, to aktualnie to nie jest prawda. Wolała jednak zachować swe spostrzeżenia dla siebie.
- Dobrze więc. Dzisiaj nie jestem wam w stanie udzielić odpowiedzi. Muszę poczytać i może wtedy uda nam się jakoś to wyjaśnić. Musicie jednak wiedzieć, że jeśli obudziliście waszą więź, to od teraz będziecie nią stale połączeni. Z tego co wiem, ludzie połączeni odczuwają to samo. Więc, jeśli jeden będzie wściekły, to drugi tak samo, niezależnie od sytuacji. Może się również zdarzyć, że będziecie słyszeć własne myśli. Ze względu na to, że jesteście skuci, proponuję, aby póki co starać się zachowywać spokój w każdej sytuacji. Inaczej może się to źle skończyć nie tylko dla innych, ale także dla was.
Harry i Draco wpatrywali się w nią z niedowierzaniem. Nie mogli uwierzyć, że przez głupie zajęcie, obudzili w sobie jakąś starożytną więź, przez którą będą czuli to samo. Ba, nawet myśleli to samo! O zgrozo!
- Może jeszcze powie nam pani, że będziemy mogli porozumiewać się telepatycznie – sarknął Malfoy, kompletnie wyprowadzony z równowagi całą tą sytuacją.
- Nie wykluczone. – Gryfon i Ślizgon spojrzeli ze strachem po sobie. – Dlatego radziłabym, abyście monitorowali swoją więź. Jeśli zaczniecie na przykład słyszeć swoje myśli, natychmiast musicie poinformować mnie albo dyrektora. Taka więź może być niebezpieczna. Jeśli jednak przejawiać się ona będzie tylko w wspólnym czarowaniu, myślę, że nie ma obaw. Aczkolwiek to nie jest zwykłe zgranie i radzę nie bagatelizować sprawy. Jeśli czegoś się dowiem, natychmiast was poinformuję. Uważajcie na siebie.
Dwójka nadal w szoku, pożegnała się z nauczycielką. Oboje mieli nadzieję, że więź będzie funkcjonować tylko podczas wspólnego czarowania. Gdy tylko pozbędą się tych kajdanek, już nigdy nie staną razem do wymawiania zaklęć i wszystko wróci do normy. Coś jednak im podpowiadało, że wcale się tak nie stanie.

***

Reszta lekcji minęła spokojnie. Nie musieli razem czarować, więc ich więź nie odezwała się. Gdzieś w porze obiadu Harry’emu wydawało się, że słyszy w głowie myśli Draco, jednak trawało to zaledwie kilka chwil i stwierdził, że po porostu za dużo myśli o tym, co powiedziała im Silvana. Sprawa zaczęła się komplikować, gdy po obiedzie na podwójnych eliksirach, Harry wściekły na Draco, który cały czas mu rozkazywał i pouczał go, wysadził kociołek. A może zrobili to razem? Najdziwniejsze było to, że nie spowodowała tego ani substancja będąca wewnątrz, która była idealna, ani żądne zaklęcie. Wyglądało to na siłę umysłu, coś jak dawno zapomniana wolna magia. Snape oczywiście odjął punkty Gryffindor’owi, bo przez ich złączone kostki nie mógł wlepić Potter’owi szlabanu, którego oczywiście obwiniał za całe zajście.
Zielarstwo prowadzone przez Neville’a w Pokoju Życzeń, było dożo bardziej ciekawe niż to, którego uczyła Sprout. Cała dziewiątka z zainteresowaniem słuchała kolegi, który opowiadał o roślinach wykorzystywanych do różnych celów, na przykład szybkiego leczenia powierzchownych ran, gdy nie ma się różdżki w pobliżu, czy nawet sposobu na znalezienie świecącego mchu, który w mroźne dni pozwalał uzyskać odrobinę ciepła potrzebnego do przetrwania, w razie, gdyby ktoś zabłądził w jakimś lesie.
Ginny nauczyła ich transmutować przedmioty takie jak kamienie, czy liście w miecze, noże, łopaty, czy linę. Była to przydatna umiejętność, która mogła im się przydać podczas zbliżającego się konkursu.
Większości uczniów udało się również pojąć podstawowe zasady wróżbiarstwa. Vivienne doskonale tłumaczyła o co w tym wszystkim chodzi. Jej sposób całkowicie różnił się ot tego Trelawney, dlatego większość zaczynała wiele rozumieć.
Zbliżała się pora obchodu prefektów, więc Harry i Draco udali się do dormitoriów swoich domów, a reszta na przyjęcie urodzinowe do Slytherinu, gdzie pozostała dwójka miała niedługo dołączyć.
Poszli najpierw do Gryffindor’u, gdzie Harry pod groźbą rzucenia na kogoś paskudnej klątwy, jeśli ośmieli się wyleźć z Pokoju Wspólnego po ciszy nocnej, zmusił wszystkich domowników do spokojnego spędzania czasu w ich dormitoriach.
Draco nie znał tej ślizgońskiej części Potter’a, bo tak właśnie mógł ją nazwać. Był więc pod wrażeniem, zarówno tego, że Wybraniec posłużył się szantażem, jak i tego, że miał posłuch w sowim Domu. Sam zamierzał posłużyć się szantażem, żeby młodsze roczniki siedziały cicho u siebie i nie przeszkadzały starszym w zabawie.
Po drodze zahaczyli o swoje komnaty, aby się przebrać, zabrać prezenty i alkohol.
Wrócili do dormitorium Slytherinu i Draco pod podobną groźbą pozamykał młodsze roczniki w dormitoriach, rzucając ponadto zaklęcia blokujące drzwi i wyciszające. Potem zajęli się rzucaniem wyciszających zaklęć na Pokój Wspólny. Pozwolili sobie wykorzystać swoją więź, aby zaklęcie było silne i nie musieli poświęcać na nie dużo czasu.

***
Solenizanci rozpakowali swoje prezenty. Harry cieszył się, że jego podarunki spodobały się rodzeństwu. Nathanielowi dał najnowszą książkę o Quidditchu, którą ten zdawał się być zachwycony, a Vivienne podarował bransoletkę z przywieszkami na rękę. Przywieszka, którą wybrał od siebie, była małą miotłą, która odlatywała z ręki co jakiś czas i wracała po chwili na miejsce. Dziewczyna była zachwycona i zapowiedziała wszystkim, że na następne urodziny chce dostać inne przywieszki, aby miała pamiątkę po każdym z nich.
Impreza w pełni się rozkręciła. Brało w niej udział tylko dwanaście osób. Oprócz dziesiątki wybranych do turnieju, z którymi rodzeństwo zdążyło się zaprzyjaźnić, byli tam tez Blaise Zabini i Pansy Parkinson. Pozostałych znali zbyt krótko. Wszyscy byli lekko podchmieleni, ale nikt nie był pijany. Ktoś w końcu rzucił hasło zagrania w „Nigdy”, na co reszta ochoczo przystała. Harry cieszył się, że nie grają póki co w butelkę. Na razie nie miał ochoty na powtórkę z rozrywki, a znając Ślizgonów, taka z pewnością by się zdarzyła. Poza tym  Merlin jeden wiedział, czy pod wpływem jakiejkolwiek bliskości, ich więź nie zacznie jeszcze bardziej wariować.
Blaise szybko nakreślił zasady gry w „Nigdy” dla niezorientowanych w pokoju uczniów.
- Każdy leje sobie jakiś alkohol do szklanki. Póki co nie pijemy. Po kolei wygłaszamy oświadczenie typu: „Nigdy nie całowałem chłopaka”. Jeśli to prawda i nigdy nie całowaliście się z facetem, wtedy nic nie robicie, jeśli jest odwrotnie, to pijecie i macie w skrócie nakreślić w tym wypadku z kim i gdzie.  – uśmiechnął się przebiegle widząc lekko przerażonych Gryfonów, Krukonki i Puchonki. – Mam rozumieć, ze wszyscy w to wchodzicie? – zapytał, a pozostała jedenastka po chwili zastanowienia pokiwała twierdząco głowami. – Świetnie. Ja zacznę, a potem idziemy zgodnie z ruchem wskazówek zegara. – wyjął z kieszeni małe urządzenie, rzucił jakieś zaklęcie i położył na środku, podczas, gdy reszta utworzyła kółko. – To jest fałszoskop. Jeśli ktoś nie wyzna prawdy, zaświeci się na czerwono. Wtedy osoba wypowiadająca zdanie daje tej osobie karę. – uśmiechnął się złośliwie widząc miny uczniów z innych Domów – chyba nie musze mówić, że lepiej wyznać prawdę. Sądzę, że wszyscy się zgodzimy, iż cała ta zabawa zostanie tylko w naszym gronie – dodał spoglądając na resztę, która ochoczo zgodziła się. Nikt nie miał ochoty, aby ich „brudne” sekrety wyszły na jaw – Zacznę od czegoś prostego na rozluźnienie. Nigdy nie całowałem faceta.
Swój trunek wychylili wszyscy prócz Nathaniela, Neville’a i Ron’a.
- Powinniście mnie zapytać, kogo ja nie całowałam – odezwała się Pansy – Powiem z grubsza, bo naprawdę wszystkich nie pamiętam. Draco, Blaise, Mark – przy tym imieniu wszyscy spojrzeli na nią pytająco – to taki Krukon rok starszy, Nott, Greg, Anthony, Thomas i jeszcze paru innych.
- Harry i Dean – powiedziała Ginny.
- Ron – odezwała się Hermiona.
- Greg – skwitowała Susan.
- Neville – z nieobecnym wzrokiem odpowiedziała Luna
- Całowałam chłopaków, których na pewno nie znacie i których nie chcielibyście poznać -  dodała Viv, a reszta postanowiła nie naciskać. – Było ich dwóch.
- Malfoy – rzucił z obrzydzeniem Harry.
- Blaise, Finnigan, trzech Krukonów, których imion nie pamiętam, Wolfram, mój znajomy z Francji, Robin, Mark, Dan i Potter – ostatnie Blondyn wymówił niemal z obrzydzeniem.
- Draco, Finnigan, paru Krukonów, jakiś Puchon, kilku znajomych z Francji i z Holandii, których i tak nie znacie. – zakończył rundę Blaise.
- Nigdy nie uprawiałam seksu z chłopakiem – kontynuowała zabawę Pansy. Po czym pociągnęła ze szklanki.
Zawtórowali jej Draco, Blaise, Hermiona i Ginny.
- Zdarzyło mi się z Dean’em w jakiejś nieużywanej klasie – rzekła Ginny jakby nigdy nic, gdy jej brat aż kipiał z wściekłości.
 - Zabije go – warknął rudzielec.
- Och daj spokój, Ron. Mówisz tak jakbyś nigdy sam tego nie robił – wywróciła oczami jego siostra zupełnie nie przejęta reakcją brata.
- Ale jesteś młodsza! I jesteś moją siostrą, powinienem cię bronić! – kłócił się dalej.
- Myślę, że ona sama by sobie poradziła, gdyby zaszła taka potrzeba – odezwał się Draco – A teraz nie pieklij się Wiewiór, bo psujesz zabawę.
Ron już miał coś powiedzieć, ale powstrzymała go Hermiona.
- Ron. – dodała Granger
- Wszyscy których wymieniłem wcześniej oprócz Potter’a. – rzucił beznamiętnie.
- Podobnie jak Smok – kontynuował Zabini.
- Jak oni – skinęła na przyjaciół Pansy.
- Merlinie, spaliście z połową szkoły? – zapytał z niedowierzaniem Ron, na co wszyscy się roześmiali.
- Tylko z tą lepszą częścią – skwitował Malfoy.
- Nigdy nie całowałam dziewczyny – Ginny pociągnęła łyk, a Ron, Neville, Nathaniel, Blaise, Pansy, Harry i Draco jej zawtórowali.
- Hermiona – rzucił tylko Ron, nie mogący uwierzyć, w to, że Ginny też pociągnęła solidny łyk ze swojej szklanki.
- Luna – z uśmiechem powiedział Neville.
- Tam gdzie wcześniej mieszkałem była taka Aleksandra. – Nathaniel uśmiechnął się smutno.
- Ginny i Cho – powiedział Harry sztywno.
- Pansy. – Draco mówił to tonem kompletnie wypranym z emocji.
- Pansy i Milicenta. – kontynuował Blaise.
- Anna z Ravenclaw’u, Velma z Włoch i Ginny. – ostatnim imieniem wywołała szok na twarzach pozostałych. – No co? Miałyśmy taką małą przygodę. – uśmiechnęła się do Ginny.
- Nie wierzę! – krzyknął Ron, cały nagle blady.
- To patrz – Pansy przyciągnęła do siebie dziewczynę i obdarzyły się długim i namiętnym pocałunkiem, po czym oderwały się od siebie i zaśmiały widząc pootwierane buzie pozostałych.
- Spoko, Ron. Jedna mała przygoda i obie stwierdziłyśmy, że i tak wolimy facetów. – próbowała uspokoić brata siostra. – Jesteśmy młodzi. Po prostu próbujemy wszystkiego – wzruszyła ramionami i jakby nigdy nic spojrzała na Hermionę, której była kolej.
- Nigdy nie przeczytałam podręcznika do wróżbiarstwa – powiedziała, i nikt nie wypił swojego trunku. Wszyscy byli zaskoczeni, że dziewczyna czegoś nie przeczytała – Po prostu uważam, że to bzdury.
Następny w kolejce był Ron.
- Nigdy nie zabiłem człowieka. – powiedział i odsunął od siebie szklankę, jak z resztą pozostali.
Rudzielec przez chwilę wpatrywał się w Ślizgonów, a szczególnie w Draco, który był przecież Śmierciożercą. Myślał, że fałszoskop zmieni barwę na czerwoną, ale nic takiego się nie stało. Blondyn jakby zauważając o co chodzi Wesley’owi, rzekł:
- Wbrew temu co wszyscy myślą, nikogo nie zabiłem. To, że byłem Śmierciożercą nie znaczy, że robiłem takie rzeczy jak inni – rzucił ze złością.
Nastała chwila ciszy, po czym Neville zebrał się na odwagę i kontynuował zabawę.
- Nigdy nie miałem zwierzęcia – wszyscy wypili, po czym każdy rzucił, jakie miał zwierzę.
- Nigdy nie widziałam Gębiwtrysków – powiedziała smutno Luna.
Wypiła łyk ze swojej szklanki, a reszta z niedowierzaniem popatrzyła na nią. Tylko Lovegood mogła coś takiego wymyślić. Pozostali odsunęli od siebie szklanki.
- Nigdy nie miałam brata. – powiedziała Susan i odsunęła od siebie szklankę.
Vivienne, Ginny i Ron wypili swoje trunki, a że wszyscy znali ich rodziny, więc nawet nie musieli mówić imion swoich braci.
- Nigdy nie spotkałem Voldemorta – powiedział pełen powagi Nathaniel.
Wszyscy oprócz niego wypili alkohol. Większość widziała go tylko podczas ostatecznego starcia, ale niektórzy mieli nieszczęście spotkać go wcześniej. Tutaj też słowa były zbędne.
- Nigdy nie znałam swojej matki – Vivienne odsunęła od siebie szklankę, tak samo zrobił Harry.
- To miała być zabawa. Jesteśmy na imprezie, a nie na stypie! – odezwał się w końcu Draco, który miał dość tego upijania się na smutno. – Lepiej żebyś się Potter nad sobą nie użalał.
Wybraniec zgromił go wzrokiem, ale przyznał mu w duchu rację.
- Nigdy nie widziałem, jak Malfoy zamienia się w fretkę – oświadczył z uśmiechem, po czym wypił solidny łyk swojej whisky.
Ludzie wybuchnęli śmiechem. Praktycznie wszyscy prócz Draco, który był wściekły.
„Zemszczę się” – pomyślał Blondyn.
Wszyscy prócz Nathaniela i Vivienne wypili swoje trunki, a Hermiona i Ron po krótce streścili im to wydarzenie z czwartego roku.
- Nigdy nie chciałem przelecieć Potter’a – oświadczył dumny Draco, po czym patrząc Wybrańcowi ze ślizgońskim uśmiechem w oczy, opróżnił swoją szklankę.
Zawtórowała mu Ginny, oświadczając, że to było dawno.
Zrobili jeszcze dwie kolejki, podczas których dowiedzieli się jeszcze wielu ciekawych rzeczy o sobie. Byli już nieźle pijani, więc postanowili zakończyć zabawę i przenocować w Slytherinie, żeby nie natknąć się po nocy na Snape’a. Mieli zamiar przetransmutować krzesła w łóżka, ale nikt nie był w stanie i skończyło się na tym, że pozasypiali na kanapach, a nawet na dywanie. Ślizgoni poszli do siebie, a Draco zabrał Potter’a do swojego starego pokoju prefekta. Nawet nie pamiętali, kiedy zasnęli.

* Zaklęcie wymyślone przeze mnie. Absorbet –z łac. pochłaniać.

27 komentarzy:

  1. Warto było czekać te dwa tygodnie, zazdroszczę ci talentu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :* Strasznie się cieszę, że się podobało :D
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Podano błędne hasło przy zgłoszeniu nowego posta. Proszę o poprawkę.
    http://katalog-euforia.blogspot.com/p/zgoszenia_9.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej niunia! Wspaniale się spisałaś. Dzisiaj będzie krótko bo chora jestem, a ty kochana sprawiłaś, że pojawił się promyczek radości w mojej zakatarzonej głowie.
    Lekcja z Sil wspaniała a ta więź bardzo mnie ciekawi, zobaczymy co z tego wyniknie:D
    Pobudka Drarry- aż mnie w serduchu ścisnęło, KAPITALNIE
    I tak ogólnie to rządzisz kochana i czekam na następny rozdział (przeboleję te dwa tygodnie)
    Shila
    PS: Ucz się pilnie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli udało ci się zachorować?

      Usuń
    2. Ojej :( Życzę rychłego powrotu do zdrówka! :***
      Dziękuję bardzo za te wszystkie komplementy :** Miło mi, że Ci się podobało i mam nadzieję, że sprostałam Twoim oczekiwaniom :D
      Nie wiem kiedy pojawi się następny, nie chcę niczego obiecywać, ale jeśli uda mi się coś w tygodniu napisać, to może nie trzeba będzie czekać dwa tygodnie ;)
      Ściskam i jeszcze raz powrotu do zdrówka :***

      Usuń
  4. Chciałam napisać ten komentarz już dawno ale byłam zbyt zajęta przygotowaniami do przyjęcia, więc przepraszam :( ale przejdźmy do rzeczy :
    Awwwww... Powoli ten fick zaczyna się robić dla dorosłych ;3
    Standardowo super rozdziałik (ale ci słodzę xd)! I dzięki, że wspomniałaś o tej zabawie w nigdy, dzięki niej super się bawiłyśmy na wspomnianej wyżej imprezce :D!! Dzięki!!
    Całuski
    Thegonia :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeju strasznie mi słodzisz xD cukrzycy dostanę :P ale dziękuję :** Cieszę się, że się podobało i że dobrze się bawiliście ;) Zabawa w "nigdy", nigdy nie powinna wyjść z mody huehue :P
      Chyba niedługo zamieszczę ostrzeżenie dotyczące treści :P
      Ściskam i całuję ;)
      Serka :*

      Usuń
  5. O rany rany!! Ta gra w Nigdy byla genialna, czytało się tak, jakbym tam była! Wow, wieeelki plus ♥♥
    Co co co co jaka więź?? Oni muszą się o tym dowiedzieć coś więcej! Muszą, bo kurde, intryguje mnie to XD
    Napisalaś jak zwykle najlepiej, uwielbiam to Drarry, i ciebie, aw! ♥♥
    Do następnego! Czekaaaam :")

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aww dziękuję :* Starałam się trochę urozmaicić imprezy w Slytherinie :P
      Co do więzi, to zobaczysz ;) Dowiedzą się więcej, oj dowiedzą :D
      Ja też Cię uwielbiam i dziękuję :***
      Do następnego <3

      Usuń
  6. Jezu ;_; jestem po prostu miszczem ;_;dopiero teraz weszłam na Twojego bloga po o nim zapomniałam ;_;
    Motyw z tą całą więzią jest nawet całkiem spoko! Jestem ciekawa dalszych ich losów ;)
    PS. napisałam Ci komentarz pod jednym rozdziałem o nicku 'Pzhx' (nie wiem po co to pisze XD)
    Obyś miała duuuuuuuuuuuużo weny *,*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam Cię ;) Miło mi Cię znowu gościć w moich skromnych progach :D Mam nadzieję, że zostaniesz :D Super, że podoba się motyw z więzią :D
      Dziękuuuuję :**
      Pozdrawiam i zapraszam na kolejne rozdziały ;)

      Usuń
  7. Świetny rozdział. Czy jest szansa, że kolejny pojawi się w ten weekend? Pozdrawiam ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :D
      Szansa jest, aczkolwiek nic nie obiecuję :/
      Jeśli uda mi się skończyć jutro do południa lekturę, to możliwe, że rozdział będzie albo późno wieczorem, albo w poniedziałek, ale nie obiecuję, bo wszystko zależy od tego, jak szybko przeczytam książkę :/
      Pozdrawiam :D

      Usuń
    2. Jak tam książka?

      Usuń
    3. Przeczytana! :D Teraz się biorę za pisanie :D Miałam opóźnienie, bo odwiedziła mnie rodzinka :/

      Usuń
  8. Cześć, słonko. Jak Ci idzie pisanie?
    Shila:***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć :D Jak zwykle powoli do przodu :P

      Usuń
    2. A tak w przybliżeniu, to kiedy następny rozdzialik?
      Mam pomysł ale nie chce mi się wchodzić na pocztę więc wyślę tak. Chodzi o to, żeby tak na prawdę te kajdanki dało się zdjąć zwykłą Alohomorą. Już widzę miny Draco i Potty'ego jak się o tym dowiadują... Mmmm...
      Co tam u Ciebie, słonko? To kim ty chcesz być jak tyle rozszerzeń nabrałaś?
      Shila:***
      PS: Przesyłam całusy od Ciumy, która kilka godzin temu dojechała nad morze. Nie chciała mnie wziąć... Smutam.

      Usuń
    3. W przybliżeniu, to następny tydzień, nwm kiedy dokładnie :/ Wszystko zależy od czasu.
      Co do zdejmowania kajdanek mam już inny pomysł, od dawna miałam i myślę, że będziesz zadowolona ;)
      U mnie w porządku :) Mało czasu na wszytko, ale jest okej :D A u Ciebie? Myślę o prawie, dziennikarstwie, albo PWST :P
      Też ją całuję i życz jej miłych wakacji? wycieczki? :D
      Też smutam, bo też chce jechać :(
      Całuję :***

      Usuń
    4. Pozdrowienia przekazałam, Ciuma jest wniebowzięta, że o niej myślisz:)
      Będziesz prawniczką? Super:D Jakbym coś przeskrobała to mnie obronisz, okey, słonko?
      Shila:***
      PS: Na pewno się nie zawiodę co do kajdanek, to Twój pomysł więc będzie super:D Czekam na kolejny rozdzialik:)

      Usuń
    5. Cieszę się haha
      Liczę na to, że nic nie przeskrobiesz :D Bądź grzeczna :P A jak już musisz coś przeskrobać to idź na całość! hahaha Oczywiście nie słuchaj mnie :P
      Ale mi cukrujesz hahaha cukrzycy dostanę :P Miło mi, że tak myślisz :D Rozdzialik się pisze :D Może uda mi się dzisiaj skończyć, a jak nie to w piątek, bo jutro idę do lekarza :/
      Ściskam :***

      Usuń
  9. Kolejny rozdział będzie dziś, czy dopiero jutro?

    OdpowiedzUsuń

❤ Nie pisz "Fajny Blog", bo to znaczy, że nawet nie przeczytałeś/aś notki.
❤ Jeśli podoba Ci się mój Blog: Zaobserwuj mnie!
❤ Każdy komentarz motywuje mnie do dalszej pracy.
❤ Zostaw link do swojego bloga, chętnie wpadnę.
❤ Prawa autorskie zastrzeżone. Opowiadanie jest wyłączną własnością autorki.