sobota, 26 września 2015

Rozdział X

Hej :D Nareszcie jestem :D Rozdział nie wyszedł idealny, ale cóż... Postanowiłam go już więcej nie poprawiać i wstawiać taki jaki jest. Postawiałam w nim na jedną kwestię i jej się trzymałam. Obiecuję, że od następnych rozdziałów będzie więcej Silvany i całej reszty, a nie tylko Drarry :D Mam nadzieję, że Wam się spodoba :D Przepraszam jeszcze raz za błędy. 
Dziękuję za wszystkie wyświetlenia i komentarze <3 Jesteście cudowni!

Rozdział tradycyjnie dedykuję Nanie, Ciumie, Shili, Patts, Thegoni, Undead Girl, którą witam ponownie :D i TheMateo ;) Dziękuję za Wasze komentarze :** Bez Was nie miałabym po co tego pisać :)
Tradycyjnie proszę o komentarze, bo one naprawdę sprawiają, że mam chęć dalej to pisać ;) 

Nie przedłużając, życzę miłego czytania :D
Serka


Rozdział X


Tym razem pierwszy obudził się Draco. Głowa bolała go niemiłosiernie. Wczoraj wypił zdecydowanie za dużo. Dobrze, że poczciwy wujek Severus nauczył go kiedyś ważyć eliksir na kaca. Dziękował Merlinowi, że poświecił jeden dzień na ostatnich wakacjach, aby stworzyć dość spory zapas na ten rok szkolny. Trafnie przypuszczał, że w ostatnim roku czeka go wiele imprez. Minęły dopiero trzy tygodnie września, a on zdążył już zabalować ze cztery razy. Nieźle, jak na początek.
Otworzył oczy. Cieszył się, że dormitorium Ślizgonów znajduje się w lochach i nadal panuje tu półmrok. W innym wypadku zapewne przekląłby słońce. Namacał swoją różdżkę, którą zostawił pod poduszką. Na szczęście pamiętał choć ten szczegół. Przywołał fiolkę eliksiru i od razu wychylił całość. Fala ulgi zalała go od razu. Usiadł na łóżku i przeciągnął się. Dotknął swoich splątanych włosów. Były w fatalnym stanie. Już miał wstać, aby pójść pod prysznic, kiedy uświadomił sobie, że jest przykuty do Potter’a. Dopiero teraz spojrzał na drugą połowę łóżka, gdzie smacznie spał Brunet. Była ósma, co oznaczało, że śniadanie już się zaczęło. Zaklął pod nosem. Znowu będzie zmuszony pójść głodny na lekcje. Nie mógł przecież iść do Wielkiej Sali w takim stanie. Miał godzinę, więc postanowił obudzić Harry’ego. Zanim jednak to zrobił, przywołał z szafki drugą fiolkę eliksiru, bo wiedział, że Gryfon wypił wczoraj podobnie dużo, co on.
Jeszcze raz spojrzał na śpiącego Bruneta, który uśmiechał się przez sen. Ślizgonowi było żal go budzić, ale jego wygląd pozostawiał wiele do życzenia. Niestety, coś za coś. Uśmiechnął się ciepło do śpiącego Gryfiaka i przybrał swoją maskę, po czym zaczął potrząsać ramię chłopaka.
- Potter, wstawaj. Nie mamy całego dnia. – Harry zaczął coś mamrotać i jeszcze szczelniej owinął się kołdrą – No już! Ominęło nas śniadanie. Jak się spóźnimy na eliksiry, to Snape nas zabije.
- Odwal się Malfoy, chce spać.- warknął Brunet.
- Sam tego chciałeś. – powiedział bardziej do siebie.
Zaklęciem ściągnął z niego kołdrę, wywołując gęsią skórkę, na ciele Gryfona. Dopiero teraz zauważył, że oboje byli w samych bokserkach.
„Kiedy zdjęliśmy ubrania” – zastanowił się Draco.
Harry z całych sił starał się ogrzać swoimi ramionami. Nie miał nastroju nawet na kłótnie z Fretką. Wczoraj wypił za dużo i teraz odczuwał tego skutki.
- Potter, wstawaj do jasnej cholery! Chyba, że chcesz brutalniejszy sposób budzenia. – Malfoy był zły nie na żarty.
Nie widząc żadnej reakcji ze strony Harry’ego, wypowiedział ciche „aquamenti”. Strumień zimnej wody wytrysnął z jego różdżki, oblewając Wybrańca. Ten zerwał się z pozycji leżącej i usiadł już w pełni rozbudzony. Szybka zmiana pozycji, sprawiła, że miał wrażenie iż zaraz pęknie mu głowa. Złapał się za nią. Blondyn podsunął mu fiolkę z eliksirem na kaca. Wypił ją szybko, nawet nie pytając co to. Od razu poczuł się lepiej.
- Zwariowałeś! – ryknął na Malfoy’a, gdy odzyskał już pełnię sił. – Mogłeś normalnie mnie obudzić, a nie fundować mi z samego rana zimny prysznic!
- Wybacz królewno, ale racjonalne argumenty do ciebie nie docierały. Musiałem powziąć radykalne kroki. A teraz idziemy do łazienki. Śmierdzimy, a ja nie zamierzam w takim stanie paradować po Hogwarcie.
- Nigdzie stąd nie idę. – Harry zaplótł ręce i siedział z uniesioną do góry głową.
- Nie pozostaje mi nic innego, jak zmusić cię do tego – Ślizgon uśmiechnął się swym diabelskim uśmieszkiem. – wingardium leviosa – powiedział zanim harry zdołał go powstrzymać. Rzucił jeszcze zaklęcie uciszające i zaklęcie tarczy, tak, że tamten nie mógł go dotknąć.
 Przelewitował Bruneta ze sobą do łazienki. Dopiero, gdy zobaczył, że Harry się uspokoił i nie wymachuje już rękami, zdjął zaklęcia i obaj w ciszy zajęli się poranną toaletą.

***

Harry był naburmuszony przez resztę dnia. Nie odzywał się do Fretki i nie zamierzał robić tego w najbliższym stuleciu. Po obiedzie dyrektor wezwał ich do siebie. Gdy weszli do jego gabinetu, zobaczyli dwóch Rudzielców, którzy szczerzyli się do nich.
- Witaj Harry – rzucili jednocześnie, uśmiechając się do kolegi.
- Doszły nas słuchy – zaczął Fred
- Że przykuli cię do Fretki – dokończył George.
- Głupie wiewióry. Mówcie lepiej jak zdjąć to cholerstwo. – warknął zły Draco.
- Zluzuj majty barcie – powiedzieli bliźniacy jednocześnie.
- To nie są takie zwykłe kajdanki – tłumaczył jeden.
- Nie gadaj. Kto by pomyślał?! – sarknął Blondyn.
- Problem tkwi w tym, że nie da ich się zdjąć żądnym zaklęciem – kontynuował brat, nie zwracając uwagi na Fretkę.
- Jest tylko jeden sposób, żeby się ich pozbyć.
- George, powiedz to wreszcie, chcemy mieć to już za sobą – Harry denerwował się coraz bardziej. On znał te wynalazki Wesleyów. Oj znał je doskonale.
- Musicie się pocałować – obwieścili z uśmiechem.
- Co!? – Krzyknęli jednocześnie Draco i Harry.
- Nie ma mowy! – Wybraniec odsunął się jak najdalej Blondyna. – Nie pocałuję tej Fretki!
- Daj spokój Potter. Już to robiliśmy. – Pozostałe osoby stojące w gabinecie zdawały się nawet nie być zaskoczone. Co było dziwne – Jeden głupi całus i będziemy wolni. - Draco był ciut zdenerwowany, ale nie chciał dać tego po sobie poznać. Musiał pozbyć się tych kajdanek.
Harry westchnął. W sumie jeśli taka tylko miała być cena wolności, to mógł się poświęcić ten ostatni raz. Obrzucił bliźniaków groźnym spojrzeniem i zbliżył się do Malfoy’a. Nawet nie patrząc mu w oczy, złożył na jego ustach szybkiego całusa i momentalnie się odsunął. Coś było jednak nie tak. Kajdanki nadal były na swoim miejscu.
- Co jest? – zdenerwował się Wybraniec  - mówiliście, że to pomoże.
- Harry, Harry, Harry, to tak nie działa. To są kajdanki miłości. – Gryfon i Ślizgon wytrzeszczyli na nich oczy – Odpiąć je może naprawdę szczery pocałunek. Czasem trzeba czegoś więcej niż pocałunku – George mrugnął do nich – Ale takie są wykonywane na specjalne zamówienie. Tak więc dopóki oboje nie będziecie tego chcieli i dopóki nie będzie to szczere z waszej strony, będziecie nadal skuci.
- Nie mam zamiaru być przykutym do tego tlenionego blondyna przez resztę mojego życia!
- To czupiradło psuje mój wizerunek! – gorączkowali się chłopcy.
- To niemożliwe, żebyśmy kiedyś się szczerze pocałowali! – krzyczał Harry – my się nienawidzimy.
To słowo na chwilę zawisło między nimi w powietrzu.
- Cały geniusz tych kajdanek polega na tym, że nie złączą one dwóch przypadkowych ludzi. Między wami coś musi być, skoro złączyły akurat was. Nie ma innej opcji. Myślę, że w waszym przypadku zadziałają, jeśli dojdziecie do porozumienia. Tak silna zmiana uczuć z nienawiści do choćby polubienia, powinna pomóc.  – tym razem wyjaśnił Fred.
- Poza tym, skoro mówiliście, że się już całowaliście, to nie wiem, w czym macie taki problem. – kontynuował jego bart.
- To było wyzwanie! – powiedział zrezygnowany Harry.
- Dobrze wiecie, że między nami nic nie ma. Nienawidzimy się od pierwszej klasy. Nie ma opcji, żebyśmy się szczerze pocałowali. – Draco starał się zrozumieć sytuację w jakiej się znaleźli.
- Nie wiem, czy się lubicie, czy nie, ale działanie kajdanek jest potwierdzone. Nie ma innego sposobu, żeby je zdjąć.
Harry jęknął. Opadł zrezygnowany na najbliższe krzesło i ukrył twarz w dłoniach.
- To się nie dzieje naprawdę. – mamrotał do siebie.
- Niestety to dzieje się naprawdę – skwitował gorzko Malfoy i usiadł na krześle obok.
- W takim wypadku – odezwał się dyrektor, który do tej pory milczał – Jeśli do czasu Turnieju nie będziecie rozkuci, nasza szkoła musi zrezygnować z rozgrywek. Nie mogę narażać uczniów i nie mogę też zmienić was na nikogo innego. – rzekł trochę zmartwiony. – Do przyjazdu uczniów z innych szkół pozostał tydzień. Mam nadzieję, że do tego czasu uda wam się rozwiązać ten mały problem. Jeśli jednak będzie inaczej, podejmę właściwe kroki. – widząc smutnych uczniów, postanowił trochę rozładować napięcie – Nie przejmujcie się tak. Zawsze możecie zostać małżeństwem. – powiedział wesoło, co jednak nie przyniosło oczekiwanego skutku.
Harry był przerażony wizją zostania mężem Draco.
„Czy w społeczności czarodziejów to normalne?” – zastanawiał się, jednak jego rozważania przerwał głos profesora.
- Wezwę specjalistów, aby zbadali tą sprawę. Możecie być pewni, że dołożę wszelkich starań, aby wam pomóc. A teraz zmykajcie. Macie zwolnienie z lekcji do końca dnia. – uśmiechnął się do nich.
Opuścili gabinet w ciszy. Szli przed siebie i nie wiedząc czemu kierowali się na błonia. Mieli dość tej całej sytuacji. Musieli wszystko przemyśleć. Nie mogli pozwolić, aby odwołano Turniej. Postanowili coś z tym zrobić. Najgorsza była perspektywa dogadania się z tym drugim. Wiedzieli, że to nie będzie łatwe, ale mimo wszystko postanowili spróbować.

***

Długo siedzieli w ciszy. Nie chcieli rozmawiać. Oboje musieli wszystko poukładać sobie w głowach. To było trudne, ale musieli coś postanowić. Harry bał się przełamać i przyznać, że Draco nie jest już znienawidzoną przez niego osobą. A Draco nie chciał wyznawać komukolwiek swoich uczuć, a tym bardziej Potter’owi. Został wychowany na zimnego dupka i to było trudne. Każdy z nich z resztą bał się odrzucenia przez tego drugiego. I takim sposobem koło się zamykało. Oboje jednak wiedzieli, że jeśli nie zwyciężą swoich lęków, nic z tego nie będzie.
- Pogadamy? – odezwał się pierwszy Gryfon.
- A czy ja ci Potter wyglądam na roztrzęsioną panienkę? – sarknął.
- Nie możesz całe życie udawać, że nic cię nie obchodzi. Zachowujesz się jak małolat. Nie da się uciec przed problemami. Musisz stawić im czoła. Dobrze o tym wiesz. Poza tym rozmowa jeszcze nikogo nie zabiła.
Draco westchnął. Dobrze wiedział, że Harry ma rację. Miał kurde cholerną rację, a on musiał to przyznać.
- Dobra. Pogadajmy.
Wybraniec uśmiechnął się lekko.
- Może powinniśmy się najpierw lepiej poznać. Praktycznie nic o sobie nie wiemy. Poza tym, że masz obsesję na punkcie swoich włosów – zażartował, na co Ślizgon lekko się uśmiechnął.
- To co w takim razie chcesz wiedzieć?
- Proponuję pytanie za pytanie. Tak będzie nam łatwiej.
- W porządku. Zaczynaj.
- Jaki jest twój ulubiony kolor?
- Poważnie, Potter?
- No co? – wzruszył ramionami - Na początek coś łatwego. A więc?
- Zielony. – Draco lubił taki odcień, jaki miały oczy Bruneta, ale do tego już się nie przyznał.
- Typowy z ciebie Ślizgon.
- Masz z tym jakiś problem?
- Nie. Oczywiście, że nie. Twoja kolej.
- A więc, jaki w takim razie jest twój ulubiony? Czerwień? A może złoto? – uniósł jedną brew.
- To, że jestem Złotym-Chłopcem-Który-Przeżył-I-Za-Cholerę-Nie-Chce-Umrzeć, – tą nazwę wymawiał z udawaną ironią, no co Draco roześmiał się cicho – nie znaczy, że kocham barwy Gryffindoru. Poza tym nie miałem nawet tam trafić. – Draco wydawał się być zdziwiony, ale nie przerwał mu – Wracając do pytania, to lubię srebrny i szafirowy. Moja kolej. Kiedy zrozumiałeś, że jesteś gejem?
Draco prychnął.
- Zadziwiasz mnie Potter. Tego się nie da tak po prostu zrozumieć. Takim się trzeba urodzić i to zaakceptować. Tak po prostu jest i już. Ale jeśli musisz wiedzieć, kiedy to do mnie dotarło, to było na trzecim roku, gdy miałem małą przygodę z Blaise’m. Od tej pory wiedziałem, że to jest to, czego chcę. Jak to nie miałeś trafić do Gryffindoru? Wyjaśnij.
Harry westchnął. Wiedział, że nie powinien o tym wspominać, ale stało się.
- Tiara chciała mnie przydzielić do Slytherinu. – spojrzał na Malfoy’a na którgo twarzy malował się kompletny szok. Chłopak, który na co dzień krył swoje emocje pod maską, teraz wyglądał wręcz obco.
- Niemożliwe. Złoty Chłopiec Gryffindoru, miał być Srebrnym Chłopcem Slytherinu. – Draco nie dowierzał w to co mówi.
- Nie chciałem tam trafić, więc poprosiłem Tiarę, żeby przydzieliła mnie do Gryffindoru. – kontynuował.
- Skoro masz w sobie zadatek na Ślizgona, to czemu zlekceważyłeś wybór Tairy? Dlatego, że Voldemort był w Slytherinie?
Harry się zawahał. Wolał jednak mieć już ten szczegół ze swojego życia za sobą.
- Nie. Nie chciałem tam trafić bo ty tam byłeś. – odważył się spojrzeć mu w oczy. Blondyn zdawał się nie rozumieć, więc kontynuował – Obrażałeś Ron’a. On był dla mnie miły i polubiłem go. Nie miałem wcześniej przyjaciół dlatego tak mnie to zdenerwowało.
Malfoy przetwarzał w myślach, to co właśnie usłyszał. Nie mógł wprost pojąć dlaczego z powodu takiej błahostki Harry poprosił Tiarę o zmianę decyzji. Ale w końcu to był Harry. Zabolało go to, co usłyszał. Kto wie jak potoczyłyby się ich losy, gdyby nie obraził wtedy Wiewióra.
- Dlatego tak mnie nienawidziłeś. – odparł sucho.
- Draco – zaczął Harry – Byliśmy młodzi. Nie możemy obwiniać się za błędy przeszłości. Było minęło. Teraz musimy iść dalej – uśmiechnął się.
- W porządku – Blondyn nadal nie był przekonany, ale nie chciał teraz tego roztrząsać. – Proszę o kolejne pytanie.
I rozmawiali. Długo, szczerze i o wszystkim. W końcu zgłodnieli i poszli na kolację, a potem na ćwiczenia do Pokoju Życzeń. A wieczorem przed snem, znowu rozmawiali. Kłócili się, owszem. Nadal działali sobie na nerwy, ale było inaczej niż przedtem. Było lepiej. Zdarzały się chwile, że nawet żartowali, co było kolosalnym postępem.

***

Pewnego dnia profesor Snape wezwał dziesiątkę uczestników Turnieju do siebie.
- Jako, że mam to nieszczęście być waszym opiekunem – zaczął obrzucając przybyłych znudzonym wzrokiem. – Moim obowiązkiem jest sprawić, abyście się zbytnio nie skompromitowali, co pewnie dla większości z was graniczy z cudem. Mimo wszystko zrobię co w mojej mocy, aby choć trochę nauczyć was dobrych manier. Dzisiaj zaczniemy od nauki tańca. – uczniowie wyglądali na lekko zdziwionych. Nie faktem, że mieli uczyć się tańczyć, ale faktem, że to właśnie Severus miał ich tego nauczyć. – Na balu, wasza dziesiątka ma zatańczyć pierwszy taniec. Z tego co wiem, uczyliście się tańczyć na bal związany z Turniejem Trójmagicznym. Ale sądząc po tym, jak to robiliście, śmiem przypuszczać, że nadal nie potraficie. – W tym momencie do klasy weszła profesor Silvana, przepraszając za spóźnienie – Witaj Silvano – odpowiedział jej uprzejmie Nietoperz – Poprosiłem panią profesor,-  zwrócił się do uczniów – aby nauczyła was kilku podstawowych tańców. Mam nadzieję, że wyniesiecie coś z tej lekcji i nie przyniesiecie hańby szkole. – Usiadł za swoim biurkiem, które przesunął w kąt klasy i zajął się poprawianiem jakiś klasówek.
Stoliki były już usunięte, tak, że w Sali eliksirów było wystarczająco miejsca do ćwiczeń.
- A więc moi drodzy. Dobierzcie się w pary. – uczniowie wykonali polecenie – Harry i Draco, wy niestety musicie dzisiaj ćwiczyć razem. Tak samo Vivienne i Ginny. Póki co będziecie tańczyć razem. Żeby każdy i każda z was mogła nauczyć się tańczyć właściwie, będziecie się wymieniać.
Ginny i Viv wzruszyły ramionami i stanęły naprzeciwko siebie. Harry i Draco, mimo początkowych oporów, też wykonali polecenie. Między nimi było coraz lepiej, więc zwykły taniec nie mógł chyba temu zaszkodzić.
- Pozwolicie, że zaproszę do nas sir Nicolasa, abyście mogli zobaczyć, jak macie tańczyć. – przez drzwi wleciał duch i ukłonił się swojej partnerce, oraz przywitał uczniów – Witam sir Nicolasie. Dziękuję, że zgodziłeś się mi pomóc.
- Nie mógł bym odmówić tak dobrze wychowanej damie.
Uczniowie byli zdziwieni, jak duch może tańczyć, ale nikt nie odważył się odezwać. Liczyli w duchu na to, że to Snape będzie tańczył. To zdecydowanie byłby niezapomniany widok.
- Partner musi objąć partnerkę w talii. – poinstruowała nauczycielka – Wasze ramiona muszą tworzyć kwadrat – tłumaczyła dalej.
Uczniowie starali się jak najlepiej wykonać polecenia profesorki.
- To jak? Kto pierwszy robi za partnerkę? – zapytał Harry, gdy żaden z nich nie zrobił pierwszego kroku.
- Sądząc po twoich umiejętnościach tanecznych, to proponuję, żebyś ty robił za, jak to nazwałeś, partnerkę. Pokażę ci co i jak, a potem się zamienimy.
Harry nie miał ochoty się kłócić, więc zgodził się z lekkim westchnieniem. Turniej zbliżał się nieuchronnie, a oni nadal mieli kajdanki na nogach. Musieli jakoś dojść do porozumienia.
Draco objął Potter’a w talii i przysunął go do siebie na odpowiednią odległość. Przez ułamek sekundy patrzyli sobie w oczy, po czym oddali się nauce tańca. Draco tańczył bardzo dobrze. Harry zaś z początku dreptał mu po nogach, za co zbierał kąśliwe uwagi o tym, że jest niezdarny i że Malfoy będzie musiał kupić sobie buty o trzy rozmiary większe, bo jak tak dalej pójdzie, to będzie mieć stopy jak słoń, ale po czasie udało mu się prawidłowo przetańczyć cały utwór. Może nie poruszał się z taką gracją jak Blondyn, ale szło mu coraz lepiej.
Kiedy po kilku godzinach Snape i Silvana stwierdzili, że potrafią tańczyć na tyle, żeby pokazać się w towarzystwie, opuścili klasę i udali się na swoje zajęcia.

***

- Myślisz, że nasza więź jest związana z tymi kajdankami? – zapytał Harry, gdy jednego wieczoru siedzieli w salonie i pisali eseje na eliksiry.
- Mam nadzieję – Blondyn nie oderwał wzroku od swojego wypracowania – Kiedy to wszystko się skończy i w końcu będziemy wolni, myślę, że wszystko wróci do normy.
Ich więź z dnia na dzień była coraz silniejsza. Teraz nie tylko byli zgrani we wszelkich wspólnie rzucanych zaklęciach, ale też potrafili czytać sobie w myślach, odczuwać uczucia tego drugiego, a na dodatek, ku przerażeniu obojga, nauczyli się telepatii i mogli ze sobą swobodnie rozmawiać. Samą sztukę telepatii opanowywało bardzo niewielu czarodziei, a sam fakt, że przytrafiło im się to w tak młodym wieku, był zdumiewający. Rozmawiali o tym z Silvaną,  dyrektorem i jakimś specjalistą ze Świętego Munga. Ten ostatni stwierdził, że może to być skutkiem działania kajdanek, które jak się dowiedzieli działały podobnie na wzór czarodziejskich zaręczyn. Było to strasznie skomplikowane, więc nie bardzo wiedzieli o co chodzi, jednak oboje zdawali sobie sprawę, że czarodziejskie zaręczyny zawiera się za pomocą łączącej narzeczonych więzi. Mieli nadzieję, że z chwilą kiedy się ich pozbędą, zniknie także więź. 
- Bal już za dwa dni – po chwili ciszy odezwał się znowu Harry. – Co będzie jeśli ich nie zdejmiemy?
- Wiesz co będzie. – odparł Malfoy sucho. Mamy dwa dni żeby pozbyć się tego cholerstwa. W przeciwnym razie możemy się pożegnać z Turniejem.
Oboje nie tracili nadziei na pomyślne zakończenie sprawy. I choć specjaliści byli bezsilni, oni nadal się nie poddawali. Cały czas ćwiczyli wraz z pozostałą ósemką. Pewnego dnia nawet Draco zrobił trening Quidditcha. Fakt, że musieli siedzieć na jednej miotle, ale przynajmniej mogli ćwiczyć. Dzięki temu choć w części mogli uczestniczyć w treningach, które musiały się przecież odbywać. Chłopcy dogadywali się coraz lepiej, ale nadal to nie było to. Nadal nie wystarczało, żeby zdjąć kajdanki. Atmosfera miedzy nimi robiła się coraz bardziej napięta. Presja jaką czuli od innych, nie pomagała. Takim sposobem pokazywali się publicznie tylko na posiłkach i lekcjach, a resztę czasu spędzali razem. Mogli milczeć godzinami, ale czuli się wtedy o wiele lepiej niż w grupie kilkunastu osób, które patrzyły na nich z wyrzutem, litością, a czasem nawet złością. Jedyne osoby, które ich wspierały, były ich przyjaciółmi. Może nie rozumieli przez co tych dwoje przechodzi, ale traktowali cała sytuację tak, jakby nigdy się nie wydarzyła. Byli im za to bardzo wdzięczni.
- Draco – powiedział Harry miękko i dotknął ramienia Blondyna, na co ten w końcu uniósł swój wzrok znad książki i ze zdziwieniem spojrzał na Gryfona. – Uda nam się. Zobaczysz. – uśmiechnął się lekko.
Draco westchnął.
- Wiem, Harry. Wiem.
Resztę czasu spędzili w ciszy, ale z nowym ciepłem, które zalało ich serca.

***

- Wstawaj Potter! Idziemy! Szybko! – Draco potrząsał śpiącym Harry’m. – No wstawaj! Już!
- Merlinie, Malfoy. – Wybraniec obudził się i spojrzał za okno - Jest noc! Nigdzie z tobą nie idę. Jutro przyjeżdżają uczniowie z Beauxbatnos i Durmstrang’u. mam zamiar się wyspać przed balem. Poza tym jako prefekci mamy ich przywitać i takie tam. Śpij. – położył się powrotem na łóżku i przykrył szczelnie kołdrą.
- Jeśli nie podniesiesz dupy w ciągu minuty, będę zmuszony znowu cię przelewitować.
Harry westchnął wściekły na Blondyna. Nie miał jednak ochoty na lewitowanie w niewiadomym kierunku. Wiedział, że Fretka nie żartuje. Podniósł się i spojrzał na niego zdenerwowany.
- Powiesz mi chociaż, co jest takie ważne, że każesz mi wstawać o północy?
- Chodź, to sam się przekonasz. Nie pożałujesz – dodał z szelmowskim uśmieszkiem.
Wstali i szybko założyli na siebie ubrania. Draco kazał mu ubrać się ciepło. Był już październik i noce były coraz bardziej chłodne.
Kierowali się w stronę wieży astronomicznej. Wbiegli po schodach. Przekroczyli ostatnie stopnie. Wewnątrz nie było nikogo. Draco podszedł do barierki. Harry stał w miejscu kawałek za nim, nie rozumiejąc o co chodzi.
- Jeśli masz zamiar mnie zrzucić, to będziesz mnie musiał najpierw oszołomić – powiedział twardo i przyjął pozycję obronną wyciągając różdżkę. Naprawdę nie miał pojęcia, co też przyszło do głowy Ślizgonowi. Może w akcie desperacji, postanowił ich zabić?
Blondyn odwrócił się do niego.
- Matko, Potter, czy ty zawsze myślisz, że ktoś chce cię zabić? Wiem, że masz jakieś chore urojenia, ale niestety dzisiaj cie zawiodę i nie zabiję. Patrz – wskazał ręką na niebo i odwrócił się z powrotem.
Harry powoli podszedł do barierki, nadal trzymając różdżkę w górze. Stanął obok chłopaka i spojrzał przed siebie.
Z nieba spadały gwiazdy. Wyglądało to niesamowicie. Wybraniec nigdy czegoś takiego nie widział. Małe punkciki rozświetlały się na niebie, po czym opadały w dół. Widok był cudowny. Setki małych światełek spadało na ziemię, jak rozświetlone krople deszczu.
- Wow. – zdołał tylko powiedzieć.
- To deszcz meteorytów. A konkretnie Drakonid*. – wyjaśnił Blondyn – Przychodzę tutaj co roku, żeby je obserwować. Jak byłem mały, myślałem, że czarodzieje z innych planet wysyłają sobie wiadomości. W ten jeden dzień w roku, matka pozwalała mi siedzieć do późna i obserwować. Zasypiałem na parapecie, z nadzieją, że kiedyś będę mógł złapać choć jeden mały strumień światła. – opowiadał wpatrując się w przestrzeń.
Harry przez chwilę nie wiedział co odpowiedzieć, na zwierzenie Blondyna.
- Drakonidy… - zastanowił się – To od ich nazwy masz imię?
- Poniekąd tak. Moja matka interesuje się astronomią. Szczególnie gwiazdozbiorami. Jednym z nich jest Smok. Właśnie od jego łacińskiej nazwy dostałem imię.
- To jest niesamowite – powiedział Harry wskazując na wciąż spadające gwiazdy – Nigdy w życiu czegoś takiego nie widziałem.
- Mało osób o tym wie. Trzeba znać dokładną godzinę i datę, żeby zobaczyć to zjawisko. Nikomu wcześniej tego nie pokazywałem.
- Mi pokazałeś, bo musiałeś. – odparł Harry smutno, spuszczając głowę.
Draco odwrócił się gwałtownie do niego.
- Nie. Pokazałem ci to, bo chciałem. Myślisz, że gdybym nie chciał, opowiadałbym ci to wszystko? – Blondyn wpatrywał się w niego intensywnie.
Harry poczuł przez ich więź, że mówi prawdę. Spojrzał na niego z uśmiechem.
Patrzyli sobie w oczy, a świat dokoła zdawał się nie istnieć. W tej chwili liczyli się tylko oni i to, co w tej chwili czuli. Nie wiedząc kiedy, pokonali dzielącą ich odległość i teraz niemal się ze sobą stykali.
Nadal patrząc w te cudnie zielone oczy, Draco uniósł dłoń i kciukiem zaczął gładzić policzek Gryfona. Drugą ręką objął go w pasie przysuwając bliżej. Po raz ostatni spojrzał Harry’emu w oczy i przyciągnął go do pocałunku.
Potter przez pierwszą chwilę, był zaskoczony, ale potem wplótł dłonie we włosy Blondyna i całkowicie poddał się nowemu uczuciu, które rozlało się wewnątrz niego.
Pocałunek był powolny. Różnił się od tych wszystkich, jakie przeżyli dotychczas. Wyrażał wszystko, co dotychczas czuli. Oderwali się od siebie na moment, żeby spojrzeć sobie w oczy, po czym przywarli do kolejnego pocałunku. Ten z kolei był zachłanny. Pozwolił w końcu uwolnić się wszystkim skrywanym dotąd uczuciom. Czas stanął w miejscu. Oni tylko stali na wieży i całowali się, przerywając tylko by zaczerpnąć powietrza. Mieli wrażenie, jakby magia pulsowała wokół nich. W końcu oderwali się na dobre. Dyszeli i uśmiechali się do siebie najszczerzej jak tylko mogli. Stykali się czołami i z przymkniętymi oczami próbowali uspokoić swoje rozszalałe serca.
- Ja… To było niesamowite – powiedział w końcu Draco spoglądając na zarumienionego Pottera.
- Racja. – zdołał tylko powiedzieć Wybraniec.
Draco wodził kciukiem po jego policzku.
- Już dawno chciałem to zrobić – odparł dotykając jego napuchniętych od pocałunków ust.
- Ja też – przyznał Harry, za co został obdarzony zaskoczonym spojrzeniem i znowu przyciągnięty do pocałunku.
- Nigdy czegoś takiego nie czułem – powiedział Harry, gdy w końcu oderwali się od siebie.
- Ja też, ale to jest cudowne.
- Myślisz, że… ty i ja… to znaczy, że my moglibyśmy… - jąkał się Harry, nie bardzo wiedząc co chce powiedzieć.
- Tak, Harry. Nie wiem, czy to się uda, ale myślę, że moglibyśmy spróbować. O ile ty nie masz nic przeciwko. – odparł spokojnie Blondyn.
- Nie! – gorliwie krzykną Harry. – Znaczy nie mam nic przeciwko. Tez myślę, że moglibyśmy spróbować. – Spojrzał w platynowe oczy chłopaka, w których zobaczył radość.
- No cóż, to znaczy, że od tej chwili dwa największe ciacha w Hogwarcie są zajęte – Ślizgon uśmiechnął się zabójczo.
- Na to wygląda – Harry przyciągnął swojego nowego chłopaka do kolejnego pocałunku. Nie trwał długo, bo Brunet przerwał go i odsunął się od Slizgona, przez co tamten jęknął z niezadowoleniem. – Nie dąsaj się tak. Możemy dokończyć w sypialni – mrugnął do niego, na co tamten się uśmiechnął – A teraz chodź, bo się przeziębimy.
Odsunęli się od siebie i ruszyli w kierunku schodów.
- Draco! – krzyknął Harry i gwałtownie się zatrzymał. Blondyn obrócił się i spojrzał na niego zdziwiony -  Kajdanki! Odpięły się!
Malfoy spojrzał na ich kostki, które okazały się być wolne. Uśmiechnął się i spojrzał na swojego chłopaka.
- Cudownie! Mam jednak nadzieję, że nie zamierzasz mnie teraz zostawić.
- Spokojnie, gdzie ja bym znalazł drugie takie ciacho jak ty? – zażartował z uśmiechem. Teraz jak już byli razem, nie miał zamiaru tak szybko z tego rezygnować – Status największego przystojniaka Hogwartu do czegoś zobowiązuje.
- Że niby ty, to największe ciacho? – Draco, udawał niedowierzanie. – Jeśli nadal będziesz ubierał się tak, jak ci mówię i dbał o siebie wystarczająco, to może uda ci się zająć miejsce obok mnie, ale aktualnie zapomnij, skarbie. – cmoknął go w policzek – A teraz chodź, bo naprawdę się przeziębimy.
Skierowali się do swoich kwater, żeby skończyć, to co zaczęli.

*Drakonidy - coroczny stały rój meteorów o aktywności między 6 października a 10 października i maksimum przypadającym na 8 października. <źródło wikipedia.org>
Nie mogłam sie powstrzymać, żeby nie dodać tego obrazka ;P

20 komentarzy:

  1. O raaaaaany. Ale się podziało!
    Spadajace gwiazdy, Drarry całujące sie.... Czego chcieć więcej? ♥
    Wiedziaaalam, że pozbędą się tych kajdanek. Swoją drogą, cwane to; kajdanki milości... Nieźle to wykombinowałaś :D
    Jak zawsze, jest genialnie! Wielki plus za wszystko, za wreszcie idealnąąą akcję Drarry!!! ♥♥♥
    Uwielbiam cie <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Awwww dziękuję :** W końcu miałam jak widać z Twojego komentarza, jakiś ciekawy pomysł :P Poza tym te drakonidy tak na prawdę istnieją ;) Także akurat mi się wszystko ładnie zgrało w czasie :D Dzięki, dzięki, dzięki raz jeszcze <3
      Ja też Cię uwielbiam <3

      Usuń
  2. Uuu!! Zaraz sie rozpuszczę:) super rozdział, słonko
    To było MEGA słodkie. Jesteś cudowna!!! Jak nic opłaca się czekać te dwa tygodnie, żeby choć przez chwilę się tym porozkoszować:D
    Pomysł ze zbliżeniem ich do siebie jest kapitalny. Spadające meteoryty, zaszalałaś, niunia:D
    Shila
    PS: To kiedy następny rozdział? Pomyślę trochę o Severusie i Sil i może coś mi do głowy wpadnie. Jeśli tak się stanie to wyślę:D WENY, WENY i CZASU, kochana:***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojeju dziękuję Shila :** Nie rozpuszczaj się xD Kto będzie do mnie pisał, jak się rozpuścisz? :P Dziękuję bardzo xD jak pisałam wyżej, to drakonidy na prawdę istnieją i akurat przypadają na początek października, więc wszystko zgrało się w czasie :D I jeszcze ich nazwa <3
      Następny pewnie za dwa tygodnie tradycyjnie w weekend :) Zaczynam robić prawko, więc będę mieć coraz mniej czasu, ale obiecuję, że nadal będę pisać :D Jak wpadnie Ci coś do głowy to pisz :D Uwielbiam Twoje propozycje :D Dziękuję raz jeszcze. Do usłyszonka :**

      Usuń
  3. OMG *,* Cudo!
    Kiedy przeczytałam, że kajdanki mogą się odpiąć tylko wtedy kiedy się pocałują krzyknęłam ''TAK! W KOŃCU!' Tyle czekałam aż się pocałują :D Mam nadzieję, że ta więź między nimi pozostanie nadal i nie jest spowodowana tymi kajdankami :).Duhh ... Te meteoryty na wieży astronomicznej ... Po prostu świetne! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję <3
    Cieszę się, że się spodobało :D Czy pozostanie, to na razie moja słodka tajemnica ;) Zapraszam do czytania kolejnych rozdziałów :D Jeszcze raz bardzoo dziękuję :D
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiem że może wiele osób będzie się to nie podobać, ale mi szczerze szkoda że Draco nie chciał nawet na chwilę zrzucić Harrego z wieży. To byłoby ciekawe,nie mówię że skoro tego nie zrobił to jest źle (rozdziały zawsze są genialne i ten nie był wyjątkiem).
    Ciuma

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahaha w sumie masz rację, że byłoby ciekawie, ale nie sądzisz, że Draco byłoby szkoda własnej osoby? :P Może kiedyś pomyślę nad taką ewentualnością :D
      Dziękuję :**

      Usuń
  6. Uuuuuuu... Uhuhuhuhu.... No nareszcie myślałam, że już nigdy się nie pocałują :)! *cmoka z zadowoleniem uśmiechając się podle* Ciekawe co powie Dumbek (Dumbledore) jak zobaczy, że nie mają już kajdanek ;3
    *przybiera bardzo dziwny wyraz twarzy, chyba nie muszę mówić jaki, bo i tak się wszyscy domyślają* No i ciekawe kiedy Mal...NIE!!! JUŻ NIC NIE MÓWIĘ!!!
    Serdecznie pozdrawiam i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty coś wiesz... Mów mi tu zaraz, co, chyba, że Serka zabroniła(jej słowo tutaj jest święte:D)
      Swoją drogą to mnie też ciekawi reakcja Dumbka:D Serafin nas nie zawiedzie. Na pewno będzie genialnie.
      Shila:***

      Usuń
    2. Ojeju ale mi cukrujecie *.* Cukrzyce mam hahaha Strasznie się cieszę, że się podobało :D Reakcja Dumbcia będzie jak wiadomo typowa dla niego :P Wszystko przed Wami :D A co do Waszych oczekiwań względem TYCH scenek :P to spokojnie, wszystko w swoim czasie :D
      Dziękuję za wiarę we mnie :**
      Również pozdrawiam :D

      Usuń
  7. Nie no nic mi nie mówiła, ale mam domysły XD
    PS. Jestem Thegonia, tylko zmieniłam nick

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahaha jak się będziecie wszystkiego domyślać, to nic Wam nie zostanie :P
      Okej :D Będę pamiętała :D
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  8. Przeczytałam to przez jedną noc i jestem oczarowana *0* Opowiadanie przewspaniale i ciągle piszczalam z zachwytu :D Dzięki że piszesz to opowiadanie <3 No nic... teraz czas oczekiwania na kolejne rozdziały :D Zabije jak karzesz za długo czekać xD. Pozdrawiam cieplutko :*
    Ceris

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam w moich skromnych progach :D
      Strasznie mi miło, że przeczytałaś i aż piszczę z radości, że się podobało <3 Dziękuję, dziekuję, dziękuję! Postaram się nie rozwlekać za bardzo w czasie :P
      Również pozdrawiam i zapraszam do czytania dalszych części :D
      Serka

      Usuń
  9. To opowiadanie jest sduper nie myślałam,że Draco lubi gwiazdy podobał mi się wpulny taniec Draco i Harrego to opowiadanie jest równie dobre jak rebe pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuję <3
      Mój Draco lubi gwiazdy :P Cieszę się, że się podobało :D
      Pozdrawiam i zapraszam do czytania dalej <3
      Serka

      Usuń
  10. Witaj, słonko!
    Kiedy rozdzialik? Co u Ciebie?
    Shila:**
    PS:Oglądałam Drakonidy. Są wspaniałe:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej :D Już na szczęście jest :) U mnie braki w dostawie internetów, nauka i prawko, więc tradycyjnie mało czasu : Dlatego taki krótki mi wyszedł nowy rozdział, ale pomysł na ciąg dalszy jest, więc spokojnie :D
      Ooo to super, że Ci się podobają :D
      A u Cibie co?
      Serka :**

      Usuń
  11. Oł je Bebe :D Tego mi trzeba było do szczęścia :D Teraz będzie już tylko lepiej...

    OdpowiedzUsuń

❤ Nie pisz "Fajny Blog", bo to znaczy, że nawet nie przeczytałeś/aś notki.
❤ Jeśli podoba Ci się mój Blog: Zaobserwuj mnie!
❤ Każdy komentarz motywuje mnie do dalszej pracy.
❤ Zostaw link do swojego bloga, chętnie wpadnę.
❤ Prawa autorskie zastrzeżone. Opowiadanie jest wyłączną własnością autorki.