Witam wszystkich :D
Zanim przejdę do rozdziału, to jedno ogłoszenie parafialne :P Pewien Anonimek poprosił, bym dodała post o sobie. Sama nie wiem, co Was może interesować, a że wiecie, iż jestem okropnym wodolejcą, to bym Was jeszcze zanudziła i takie tam :P Moja propozycja jest taka: Jeśli chcecie coś o mnie wiedzieć, to piszcie w komentarzach pytania :D Ilość dowolna :D Będą dwa, będzie post z dwoma, będzie dwadzieścia, to dwadzieścia :D Myślę, że tak i dla mnie i dla Was będzie wygodniej, bo dowiecie się tego, czego chcecie i nie zanudzę Was (przynajmniej mam taką nadzieję) :D
Przybywam z kolejnym rozdziałem :D Na szczęście tym razem udało mi się dotrzymać terminu :D Ufff :D
Jak zwykle (przepraszam, że za każdym razem się powtarzam) nie jest jakoś super i w ogóle, ale chciałam to napisać i w miarę zawarłam to, co miałam w głowie ;) Może nie jest to tak pięknie ubrane w słowa i zdecydowanie jest za mało opisów, ale kiedyś, jak już będę poprawiać całość, to dopiszę to i owo :P
Nie przedłużając chciałabym podziękować za Ponad 9500 wyświetleń <3 Jesteście wielcy! Dziękuję za wszystkie komentarze i słowa wsparcia :** Uwielbiam Was :D Witam też serdecznie nowych obserwatorów :D
Rozdział dedykuję: Shili, Ciumie, Nanie, Monice Garbicz, World of Books, Olli, Josette, TheMateo, Catharine Alex Maxwell i Anonimowi ( chyba jednemu :P , przepraszam ale gubię się w tych anonimach :P )
Przepraszam jeśli czyjąś nazwę źle odmieniłam :/
Zachęcam do komentowania i jeśli piszecie z anonima, to podpisujcie się :D Łatwiej mi potem Wam odpowiadać i wiem komu rozdzialik dedykować :D
Dziękuję za wszystkie dobre słowa i za to że jesteście.
Życzę miłego czytania :D
Pozdrawiam wszystkich :D
Serka
Rozdział XIII
Nie było
czasu na przekonywanie dyrektora. Z racji tego, że zarówno Harry, jak i Draco
byli dorośli, po prostu musiał się zgodzić. Poza tym jemu też zależało na życiu
Silvany. Gdy Snape dowiedział się, że jest taka możliwość, postanowił pomóc im
w rytuale. Wymagało to przekazania ogromnej mocy, ale był gotowy. Dla niej.
Teraz stali
na wierzy astronomicznej. Trzymali się za ręce i bez najmniejszego wahania,
patrzyli sobie w oczy. Dookoła nich utworzył się krąg złożony z dyrektora,
Mcgonagall, Hermiony, Rona, Pansy, Blaise’a i Snape’a, który miał złączyć magię.
Vivienne stała z boku i dawała instrukcje, co mają zrobić w danej chwili.
Rytuał
polegał na połączeniu mocy dziewięciu potężnych czarodziejów. Harry i Draco
byli dawcami mocy, dyrektorzy podtrzymywali cały rytuał, alby moc nie uleciała
w złym kierunku. Przyjaciele pary pełnili funkcję węzła, czyli bezpośrednio
łączyli parę, podtrzymując przy tym ich magię, aby mogła bezpiecznie rozłożyć
się między nimi. Snape był czymś na rodzaj przewodnika, który odbierał w
odpowiednim momencie skumulowaną energię i przekazywał ją Silvanie. Musiała to
być osoba, którą śpiąca darzyła silnym uczuciem. Oczywiście istniało ryzyko, że
ta osobą od dawna nie jest Severus, ale gdyby nie zaryzykowali, Silvana
prawdopodobnie nie dożyłaby rana.
Harry i
Draco wymawiali odpowiednią inkantację, trzymając się za ręce, gdy skończyli,
nad nimi skumulowała się magia. Był to niesamowity widok. Przeróżne barwy
przelatywały między sobą, niczym wstążki, aby na końcu połączyć się w jedną
całość. Gdy moc uformowała się w świetlistą kulę, chłopcy ponownie
wypowiedzieli zaklęcie, przesyłając ją w ręce Snape’a, który stał obok profesor
Blackrose i trzymał ją za rękę.
Ogrom mocy
nieco przytłoczył Nietoperza. W pierwszej chwili miał wrażenie, że to rozerwie
go od środka, jednak wola walki o życie Sil, zwyciężyła. Zebrał w sobie resztkę
energii i niemal wykrzykując zaklęcie, posłał kulę wprost na ciało kobiety. Gdy
energia opuściła jego ciało, osunął się na podłogę. Był wycieńczony.
Rytuał
dobiegł końca. Mcgonagall i Dumbledore podeszli do dwójki pozostałych
profesorów, sprawdzając ich stan. Snape odrzucił pomoc Minerwy i sam, lekko
chwiejąc się na nogach, stanął przy łóżku nadal śpiącej Blackrose.
- Co z nią
Albusie? – zapytał ledwo słyszalnym głosem.
- Śpi.
Powinna obudzić się za kilka godzin. Nic jej nie będzie.
Dało się
słyszeć zbiorowe westchnienie ulgi.
- Zabiorę ją
na dół. Zamarznie tu. – rzekł Severus,
starając się rzucić na kobietę zaklęcie lewitujące, wiedząc, że nie zdoła jej
unieść. Sam ledwo stał na nogach.
- Ja to
zrobię – Minerwa odsunęła jego wyciągniętą ręką, ale widząc jego minę dodała –
Severusie, jesteś wykończony. Upuściłbyś ją. Musisz odpocząć.
Mężczyzna
skinął głową. Mcgonagall miała rację. Cała trójka opuściła wieżę. Na górze
pozostali uczniowie i dyrektor.
- Udało się!
– wykrzyknęła Hermiona. – Naprawdę się udało!
- Tak, panno
Granger. – dyrektor zabrał głos – Sądząc po tym, jak ogromną magią władają pan
Potter i pan Malfoy, nie ulegało to mojej wątpliwości. – spojrzał na chłopaków
i ciepło się uśmiechnął – Myślę, że za dwa dni zobaczycie się ze swoją panią
profesor. Teraz jeśli moglibyście, zostawcie mnie z Harry’m i Draco. Poza tym
za kilka godzin rozpocznie się pierwsze zadanie. Musicie odpocząć. Reszta
uczestników jest już poinformowana. Chłopcy zaraz do was dołączą.
Uczniowie
pożegnali starca i podekscytowaniu opuścili wieżę.
- Chłopcy,
wiecie jakie skutki ma to, co właśnie tutaj zaszło? – zapytał poważny już
Dumbledore.
- Tak,
profesorze – Harry jako pierwszy zabrał głos. – Vivienne nas poinformowała.
Myślę jednak, że ani ja, ani Draco, nie mamy nic przeciwko. – spojrzał z
uśmiechem na swojego chłopaka, który odpowiedział tym samym.
- Obawiam
się Harry, że nie wiecie o wszystkim. – oboje ze zdziwieniem spojrzeli na
swojego profesora. – Proponuję jednak przenieść tę rozmowę do mojego gabinetu.
Wieczory robią się coraz chłodniejsze – spojrzał za okno i wyciągnął ręce do
chłopaków – Złapcie mnie, będzie o wiele szybciej.
Oboje
wykonali polecenie i poczuli znane obojgu szarpnięcie w okolicy pępka.
***
Severus
poprosił Minerwę, aby położyła Silvanę u niego w komnatach. Kobieta początkowo
się wahała, ale wiedziała, że mężczyzna dobrze się nią zaopiekuje. Nakazała mu
tylko wziąć coś na wzmocnienie i najchętniej żeby przy okazji wypił eliksir
bezsennego snu, jednak wiedziała, że Snape będzie czuwał przy Blackrose, dopóki
ta się nie obudzi. Odchodząc poinformowała skrzaty, aby dostarczyły do jego
komnat coś do jedzenia i wymuszając na nim obietnicę zjedzenia choćby odrobiny,
opuściła jego gabinet.
Nietoperz
nadal osłabiony podszedł do jednej z szafek z eliksirami i po chwili wydobył z
niej fiolkę z żółtym płynem. Odkorkował ją i wypił zawartość. Po chwili poczuł,
jak nowa energia rozchodzi się po jego ciele. Może nie czuł się teraz jak
nowonarodzony, ale przynajmniej mógł wypić herbatę, nie obawiając się, że
zaczną drżeć mu ręce i wychlapie całą zawartość.
W momencie,
gdy o tym pomyślał, na środku pokoju pojawił się Skrzat z charakterystycznym
dla siebie „pyk”. Skłonił się nisko i nic nie mówiąc, zostawił jedzenie na
stoliku. Potem zniknął pozostawiając Severus’a samego. Nigdy by się do tego nie
przyznał, ale cieszył się, ze Minerwa kazała podać mu coś do jedzenia. Cały
dzień nic nie miał w ustach, a po rytuale zrobił się jeszcze bardziej głodny.
Wiedząc, że Silvana póki co się nie obudzi, usiadł do kolacji. Skutkiem
ubocznym eliksiru było to, że nie czuł smaku spożywanego jedzenia. Jednak
zupełnie mu to w tej chwili nie przeszkadzało. Chciał zjeść jak najszybciej i w
końcu pójść do pokoju obok, żeby poczekać, aż Sil się obudzi. Zostawił naczynia
na blacie stołu wiedząc, że Skrzaty na pewno zaraz je zabiorą i skierował się
do sypialni.
Wyglądała
jak anioł. Blada cera i jasne, wręcz złociste włosy idealnie kontrastowały z
czarną, jedwabną pościelą. Oddychała równomiernie i nawet lekko się uśmiechała.
Severus miał nadzieję, że śni o czymś pięknym. Zbliżył się do kobiety i z
lekkim wahaniem dotknął dłonią jej czoła. Było zimne. Odetchnął z ulgą. Jeszcze
godzinę temu była cała rozpalona. Teraz po prostu spała. Zanim zabrał rękę,
pogładził ją delikatnie po policzku.
- Byłem
ślepy, że nie dostrzegłem cię wcześniej. Mam nadzieję, że nie jest za późno.
Może jeszcze kiedyś mnie pokochasz. Ja będę czekał. – odgarnął jej zbłąkany
kosmyk z oczu i zabrał dłoń.
Usiadł na
krześle zaraz obok łóżka, czekając aż Sil się obudzi. Siedział w ciszy i
podziwiał jak piękną kobietą się stała. Lekko zadarty nos sprawiał, że jej
delikatne rysy, wyostrzały się. Długie, złote rzęsy rzucały cienie na lekko
zaróżowione policzki. Pełne usta dopełniały całości. Była idealna w każdym
calu.
Minuty
płynęły, a on nie odrywał od niej wzroku. Zupełnie stracił poczucie czasu,
mając przed sobą tę piękną istotę. Nagle zauważył, że rozchyla powieki. Gdy w
końcu otworzyła oczy, zerwał się s krzesła i spojrzał na nią:
- Silvano,
nareszcie się obudziłaś. Nie wstawaj – powiedział widząc, że usiłuje się ruszyć
– Powinnaś wypoczywać. Uderzyła cie bijąca wierzba. Cudem udało nam się ciebie
uratować. Nic nie mów – po raz kolejny przerwał jej czynność, którą chciała
wykonać – Wypij to – wziął ze stolika fiolkę z eliksirem na wzmocnienie i lekko
uniósł jej głowę, aby mogła połknąć zawartość. – A teraz odpocznij.
- Severus –
usłyszał przyciszony głos kobiety – Uspokój się do jasnej cholery. –
zachrypnięty głos sprawiał, że Snape lekko się uśmiechnął. Chciała go
strofować, ale nie wyszło jej tym razem. Sil odpowiedziała mu tym samym. –
Gdzie jestem?
- W moich
komnatach. – odparł krótko.
Delikatnie
zaczęła się podnosić. Chciał jej pomóc, ale zatrzymała go ruchem ręki.
Rozejrzała się po pomieszczeniu.
Było w nim
dwoje drzwi, jedne jak się domyślała, prowadziły do łazienki, a drugie do
gabinetu. Mahoniowa szafa, która pewnie jak każda szafa w czarodziejskich
domach, była w środku garderobą, stała naprzeciw łóżka. Na ścianie obok
znajdowała się sporych rozmiarów biblioteczka z cennymi dziełami. Przed nią
stał duży fotel, który wyglądał na bardzo wygodny. Przy łóżku znajdował a się
niewielka szafka, z lampą. Całość była prosta, ale prezentowała się bardzo
dostojnie.
- Opowiedz
mi co się stało, bo niewiele pamiętam.
I Severus
zaczął opowiadać.
***
- Usiądźcie
proszę – nakazał Albus.
Draco i
Harry posłusznie wykonali polecenie.
- Zaledwie
wczoraj dotarłem do informacji o waszej więzi. Miałem zamiar dzisiaj was o tym
poinformować, ale wydarzył się ten wypadek i sami rozumiecie – oboje w
skupieniu słuchali tego, co mężczyzna chciał im przekazać – Ponad sto lat temu
żyła pewna para. Przez pewien ciąg zdarzeń, zostali oni obdarowani więzią
wieczności. Przed nimi ta więź łączyła tylko dwie pary. Ale nie o tym dzisiaj.
Ich więź jak wiecie sprawiła, że odziedziczyli magię swoich zmarłych przodków.
Dzięki temu mogli przeprowadzić rytuał podobny do tego, który
przeprowadziliście dzisiaj. On w konsekwencji sprawił, że później zostali
połączeni srebrną więzią. Jak wiecie jest ona niezwykle rzadka i tylko
czarodzieje o bliźniaczych sygnaturach magicznych mogą ją zawrzeć. Dzięki temu
mogą potem połączyć magię. Jednak do końca jest ryzyko, ze się nie powiedzie i
albo umrą, albo do końca życia pozostaną charłakami. Dlatego tak mało par
decyduje się na taki związek. Szczególnie jeśli małżeństwa są ustawione. Wy z
pewnością nie będziecie mieli wyboru i w końcu także będziecie musieli zawrzeć
podobną więź. W innym przypadku ona nie pozwoli wam funkcjonować bez drugiej
osoby. Jednak mówiliście, że wiecie co to oznacza, wiec tą kwestię póki co
zostawiamy. Rzeczą, która mnie niepokoi jest wasza moc. Nigdy dotychczas nie
było tak silnie magicznej pary. Póki co tylko po części łączycie wasze moce,
jednak, gdy zostaniecie małżeństwem, ona stanie się dwukrotnie większa. Bez
przygotowania, przyjęcie w tak krótkim czasie ogromnej mocy, może skończyć się
źle. Wiemy, że jest to nieuniknione, więc proponuję, abyście zaczęli nawzajem
poznawać swoją magię, żeby potem wiedzieć czego się spodziewać. Wiem, że to
będzie trudne, ale proponuję ze ślubem poczekać kilka miesięcy, aż będziecie
gotowi na okiełznanie waszych mocy. Boję się, że szok, którego byście doznali
mógłby sprawić, że zapadlibyście w śpiączkę. Mam nadzieję, że rozumiecie moje
obawy. - spojrzał na nich pytająco.
- Tak
profesorze – Harry po raz kolejny zabrał głos. – Jednak co miał pan na myśli
mówiąc, że trudne będzie oczekiwanie na zawarcie kolejnej więzi? – Brunet
myślał, że to, czy wezmą ślub jutro, czy za trzy lata Ne robi żadnej różnicy. A
teraz dowiedział się, że kilka miesięcy będzie im trudno wytrzymać.
- Cały czas
kiedy nie będziemy razem, będziemy czuli, że potrzeba nam tej drugiej osoby –
odezwał się Draco wpatrujący się w jakiś bliżej nie określony punkt.
- Pan Malfoy
ma rację – zgodził się dyrektor. – Zostaliście naznaczeni więzią narzeczeńską,
możliwie jak najszybszą do dopełnienia. Taką jak rzuca się na pary biorące
udział w konkurach, tylko o wiele silniejszą. Z początku nie będziecie mieć
dużego problemu z przebywaniem z dala od siebie, jednak z dnia na dzień, czas i
odległość zacznie odgrywać dużą rolę. To tak jakby próbna więź małżeńska. Po ślubie
odczucia będą jeszcze silniejsze, jeśli wiesz Harry co mam na myśli – Wybraniec
zaczerwienił się lekko, w końcu rozumiejąc, co dyrektor insynuuje. – Cały sęk
tkwi w tym, że nie możecie opierać się więzi. Musicie robić niemal wszystko to,
co ona wam nakazuje. W przeciwnym przypadku możecie ciężko się rozchorować. To
bardzo skomplikowane, ale myślę, że mamy jakieś dwa, trzy miesiące, abyście
poznali swoją magię.
- Jak w
takim razie mamy ją poznać? – dopytywał Harry.
- Myślę, że
rozmowa o waszych umiejętnościach, na początek powinna wystarczyć. Potem
zdecydujemy co dalej. Radziłbym jednak nic nie ukrywać – spojrzał wymownie na
Draco – Jeśli nie chcecie śmierci jednego z was. Proponuję też podzielić się
nie tylko wiedzą o magii, ale też wspomnieniami i wszystkim, co z wami
związane. Czasem podczas zawierania małżeństwa, współmałżonek zostaje zalany
falą wspomnień drugiej osoby i niekiedy wywołuje to nie mały szok. Każdy w
końcu ma coś na sumieniu. Przepraszam chłopcy, że w taki sposób o tym mówię,
ale sądzę, że musicie wiedzieć o tym jak najszybciej. Nie wiemy ile dokładnie
mamy czasu. Sądząc po waszej mocy, może się okazać, że to nie dwa miesiące,
tylko dwa tygodnie. Radziłbym się pospieszyć. – spojrzał na nich ze smutkiem w
oczach – A teraz zmykajcie przygotować się do pierwszego zadania. – mrugnął do
nich.
Oboje
opuścili gabinet i w milczeniu skierowali się do swoich kwater.
***
Sivana
siedziała na łóżku i zajadała się bakaliami. Kochała bakalie. Sev specjalnie
dla niej zamówił ogromną miskę tych smakołyków z kuchni. Gdy poznała już cała
historię, zrobiła się strasznie głodna.
- A
pamiętasz jak w piątej klasie Andromeda zmieniła ci kolor włosów w Wielkiej
Sali? – Severus zachichotał, każdy kto zobaczyłby go w tej chwili, umarłby z
powodu szoku. Nikt nigdy nie widział, aby Stary Nietoperz się uśmiechał, a co
dopiero śmiał!
Oberwał
orzechem w głowę.
- Ał, za co
to było? – zapytał udając nadąsanego.
- Mieliśmy
wspominać stare dobre czasy, a nie traumatyczne przeżycia. – oburzyła się
Silvana, która jednak w głębi duszy także się śmiała. Dawno już nie widziała
takiego Sev’a. – Przez dwa dni nie mogłam pozbyć się tej cholernej zieleni!
Wyglądałam jak troll!
- No może
trochę. – zgodził się, za co oberwał kolejnym orzechem.
- A ja nie
zapomnę, jak na eliksirach ważyliśmy eliksir pieprzowy i ty postanowiłeś go
udoskonalić, przez co oberwałeś tym grubym tomiszczem od profesora Graymarka. –
zachichotała, widząc naburmuszona minę Snape’a.
- Nie moja
wina, że ten stary dziad nie potrafił docenić nauki! Sam umiał tylko kilka
wyuczonych eliksirów i nie dopuszczał do siebie myśli, że ktoś może być lepszy.
– choć Silvana była rok młodsza od Severusa, to zaraz na pierwszym roku została
przeniesiona do wyższej klasy, ponieważ cały materiał swojego rocznika znała
śpiewająco.
- Ach, czego
to się nie robiło w młodości – rozmarzyła się Silvana. – Pamiętasz te wszystkie
imprezy w Slytherinie? Ciekawe czy nadal młodzież tak rozrabia.
- Oj uwierz
mi Sil, że są jeszcze gorsi. Przy nich, nasze melanże to były niewinne zabawy
lekko umajone alkoholem.
- To już się
boję, jak teraz to musi wyglądać.
- Są bardzo
sprytni. Niby nic nie dają po sobie poznać, ale człowiek już tyle widział, że
nie da się oszukać. Dopóki nie wiem, że łamią szkolny regulamin, nie
interweniuję.
- Masz rację
z nami było to samo. Slytherin zawsze był szykanowany. Jednak teraz widzę, że
pozostałe Domy nie są do nich tak wrogo nastawieni. Zdarzają się pojedyncze
osoby, ale i tak wgląda to o niebo lepiej niż kiedyś.
- Wojna
zmieniła wiele rzeczy. – Severus sposępniał. Wspomnienia zalały go falą. Mimo
wszystko postanowił nie psuć tej atmosfery. – Zostały ci jeszcze jakieś
rodzynki? – zajrzał do miski Blackrose.
- A ty dalej
byś za nie zabił. – zachichotała widząc, jak wyławia smakołyk.
- Co
poradzę, że tak na mnie działają. – uśmiechnął się zabójczo, wkładając sobie
kilka do ust.
- Muszę
podpowiedzieć twoim uczniom do czego masz słabość. Może nie będziesz wtedy taki
surowy.
- Nie jestem
surowy, tylko wymagający – rzucił jej dumne spojrzenie.
- Tak, tak.
Oczywiście. A Dumbledore ma prawo jazdy. – roześmiała się, widząc tępy wyraz
twarzy Severusa.
- Co to
takiego prawo jazdy?
- Oj Sev,
widzę, że jeszcze wiele się musisz nauczyć. – nie przestawała się śmiać. Snape
też w końcu się uśmiechnął. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie. W końcu nabrał
nadziei, że między nimi wszystko się jeszcze może ułożyć.
***
- Biednemu
to zawsze wiatr w oczy. – westchnął Harry rzucając się na kanapę w salonie.
- Co? –
Draco zmarszczył brwi słysząc to dziwne porównanie. – Jak się lata na miotle,
to zawsze wieje.
Potter
roześmiał się.
- Nie,
Draco. To takie mugolskie przysłowie. – widząc jednak, że jego chłopak nadal
nie rozumie, rzekł – Nie ważne. Co myślisz o tym co powiedział nam Dumbledore?
- Myślę, że
to dobry pomysł. W końcu wie, co mówi. Poza tym trzeba to odbębnić jak
najszybciej. Na koniec zostawimy sobie same przyjemności – uśmiechnął się
diabelsko i usiadł obok Harry’ego. – Myślę, że powinniśmy zacząć od teraz.
Musimy się w końcu dobrze poznać. – mrugnął do niego – Wiesz, że musisz mi
mówić prawdę, bo inaczej w dniu naszego ślubu, zejdę na zawał padając u twoich
stóp. – teatralnie złapał się za serce – Co prawda gazety miałby o czym pisać
przez najbliższy rok, bo na pewno byłaby to spektakularna śmierć. – Harry
uderzył go w głowę.
- Głupek. –
między nimi już dawno nie było tak dobrze, a skoro Draco postanowił póki co do
całej tej sytuacji podejść na luzie, to on też tak zrobi. Miał dość ciągłego
zamartwiania się. – Proponuję tradycyjnie, pytanie za pytanie. Co ty na to?
- Myślę, że
mogę ewentualnie przystać na twoją propozycję. – powiedział wyniosłym głosem,
jak lord do lokaja. Harry’ego rozśmieszał talent aktorski swojego chłopaka,
choć zarazem bardzo mu imponował. Zajęcia z Magii Kreatywnej, na które z nim
uczęszczał, gdy byli przykuci kajdankami, podobały mu się i sam zastanawiał się
dlaczego nie brał w ogóle pod uwagę tego przedmiotu. – A więc pozwól, że
zacznę. – Wybraniec skinął głową, nadal uśmiechnięty - To co mówiłeś dzisiaj
było prawdą? – Draco zapytał już zupełnie poważnie, patrząc mu w oczy.
-
Oczywiście, że to była prawda. Nadal jestem na ciebie wściekły, za to że nic mi
nie powiedziałeś, ale to nie zmienia moich uczuć do ciebie. Od dawna cię
kocham. Myślę nawet, że kochałem cię już kilka lat wcześniej, jednak nie
dopuszczałem do siebie tej myśli. Wiesz jak między nami było. – cały czas
patrzył mu w oczy, w których odmalowała się ulga. – Poza tym, jak mógłbym nie
kochać tak zazdrosnego głuptaska? – uśmiechnął się do niego.
- Ja nie
jestem zazdrosny! – oburzył się Blondyn.
- Aha,
jasne. A ta cała akcja z Fabianem mi się przyśniła. – nadal szczerze się
uśmiechał, widząc naburmuszoną minę Malfoy’a. Co miał poradzić, że tak bardzo
go to śmieszyło.
- Po prostu
nie chciałem, żebyś beze mnie umarł z nudów. – powiedział wyniośle.
- Wmawiaj
sobie, Draco. Ja i tak wiem swoje.
Za to został
przewrócony na plecy i mocno pocałowany.
- Poza tym
od teraz jesteś tylko mój, więc nawet nie próbuj niczego. – Draco znowu go
pocałował, tym razem z nieskrywaną władczością, jednak Harry’emu to nie
przeszkadzało.
Gdy w końcu
oderwali się od siebie, Harry zapytał:
- A to, co
ty mówiłeś było prawdą?
- A masz
jakieś wątpliwości, Gryfiaku? – zapytał patrząc mu prosto w oczy.
- Żadnych –
tym razem to Gryfon wpił się w lekko napuchnięte usta Blondyna.
***
- Witam
wszystkich na pierwszy zadaniu Wielkiego Turnieju Magicznego! – glos
Dumbledor’a zagrzmiał na trybunach.
Specjalnie z
okazji Turnieju, wyczarowano ogromne boisko, z ekranami, na których widzowie
mogli podziwiać zmagania uczestników.
- Zadanie
polega na odnalezieniu pięciu flag, które ukryto w Zakazanym Lesie. Ich
lokalizacje zna tylko jedna osoba. Każdej drużynie przypisany jest inny kolor
flagi. Durmstarn ma kolor pomarańczowy, Beauxbatons, żółty, a Hogwart zielony. Jedna dodaje na konto drużyny pięćdziesiąt
punktów. Jednak, jeśli przeciwna drużyna zdobędzie waszą flagę, zdobywają oni
siedemdziesiąt punktów, a wy tracicie trzydzieści. Która drużyna jako pierwsza
zdobędzie komplet flag, wygrywa kończąc tym samym rozgrywkę. Na swojej drodze napotkacie
wiele niebezpieczeństw, wiec miejcie się na baczności. Każda flaga chroniona
jest zagadką, którą musicie rozwiązać.Jesli wam się nie uda, flaga zniknie i
pojawi się w innym miejscu. W tym zadaniu udział weźmie cała trzydziestka. Na
las rzucono zaklęcia ochronne, więc jeśli coś wam się stanie, natychmiast
zostaniecie zabrani. To, ilu uczestników zakończy rozgrywkę nie ma znaczenia.
Macie pięć minut na omówienie strategii, po upływie tego czasu cała drużyna
zostanie przeniesiona za pomocą świstoklika na inny kraniec lasu. Obserwujcie
uważnie. Życzę wszystkim powodzenia! –
zagrzmiały brawa.
Na środku
stali uczestnicy ubrani w identyczne stroje. Uczniowie z Durmstrang’u mieli na
sobie brązowe szaty, ci z Beauxbatons założyli szafirowe, a Hogwart prezentował
się w czerni.
Hermiona
trzymała w dłoni sporych rozmiarów liść, który był świstoklikiem. Mieli mało
czasu na omówienie strategii.
- Proponuję
się rozdzielić – zaczął Ron. Każda para pójdzie w innym kierunku i za pomocą
zaklęcia damy sobie nawzajem znać, gdy znajdziemy jakąś flagę. – część drużyny
z uznaniem pokiwała głowami.
- Banał. –
odezwał się Draco, który stał z założonymi rękami. – Oni zrobią dokładnie to
samo – wskazał dłonią na pozostałe drużyny. – Nie obraź się, Ron, ale to nie
jest dobry pomysł. Jeśli się rozdzielimy, może owszem, będziemy mieć szansę na
szybsze zdobycie flag, ale za to będziemy osłabieni. Jeśli pójdziemy razem,
wyjdzie nam to na dobre. Bo pomyślcie. Każdy z nas jest dobry w czymś innym.
Nie wiemy, co nas spotka w lesie. Razem pójdzie o wiele sprawniej, niże we
dwoje. Poza tym, jeśli jedno z nas będzie ranne, to nadal będziemy grupą
chodzić po lesie, a nie pojedynczo. Mimo nałożonych zaklęć, tam nadal jest
niebezpiecznie.
- To dobry
pomysł – zgodziła się Hermiona. – Kto jest za?
Wszyscy się
zgodzili, nawet Ron, ku ogólnemu zdziwieniu. Czas dobiegał końca, więc złapali
za liść i po chwili przenieśli się na kraniec zakazanego lasu.
- No to
idziemy! – krzyknęła Viv.
- Miejcie
się na baczności – powiedziała Hermiona i z uniesiona różdżką ruszyła do
przodu.
Szli w
skupieniu, nasłuchując. Nagle usłyszeli szmer. Odwrócili się do tyłu. Zewsząd
zaczęły ich otaczać ogromne pająki. Ron aż zapiszczał. Przypomniał mu się drugi
rok.
- Spokojnie
– szepnęła Hermiona.
- Jasne, to
nie ciebie w drugiej klasie próbowały pożreć – piskliwym głosem odezwał się
Ron.
- Musimy
tylko znaleźć gawrze ziele. – odezwała się Luna. – Pająki go nienawidzą.
- A jak ono
wygląda? – zapytała Susan.
- Zupełnie
podobne do mięty, ale po zerwaniu pachnie jak brzoskwinia. – tym razem głos
zabrał Neville. – Sądząc po tym, że rosną tu tajskie paprocie, gawrze ziele
znajdziemy tuż obok – Kucnął obok jakiejś rośliny i świecąc różdżką,
przeszukiwał miejsce obok niej. – Zajmijcie się nimi, a my z Luną poszukamy
ziela. – rzucił z dołu.
Dziewczyna
spokojnym krokiem podeszła do kolejnej rośliny.
- Jest! –
krzyknął Neville. – Ile nam tego trzeba? – zapytał Blondynki.
- Sporą
garść. Zerwij tyle ile zdołasz.
W tym samym
czasie pająki zaczęły atakować. Pozostali utworzyli krąg wokół Gryfona i
Krukonki i rzucali na potwory przeróżne zaklęcia, jednak stworów było coraz
więcej.
-
Pospieszcie się! – krzyknął Nath.
- Podrzuć to
do góry – na kazała Luna Neville’owi. – Incendio! – krzyknęła, a rośliny
zaczęły się palić. – Lokotomor! – przesłała płonące ziele nad pająki, te czując
jego zapach, zaczęły wić się w agonii. – To ich nie zabije – powiedziała widząc
minę Susan. – Powstrzyma je na chwilę. Biegiem!
Zaczęli biec
przed siebie, rozglądając się wokół.
- Widzę
flagę! – zawołała Ginny.
Wszyscy już
mieli puścić się biegiem we wskazanym kierunku, gdy Hermiona wrzasnęła:
- STOP!
Wiecie, że tam czeka na nas pułapka. Musimy podejść ostrożnie. Otoczmy ją
kołem.
Każdy
przystał na propozycję liderki. Powoli zbliżali się do flagi. Była wbita w
skałę. Przed nią stały flakoniki z różnymi eliksirami. Podeszli bliżej i
przeczytali napis na skale:
„Choć
śmiertelna to substancja,
Podtrzymuje
życie starca.
Gdy jest
dobrze uważona,
natychmiast
musi być nałożona.
Kiedy
płynna, otruj wroga,
gdy jest
mazią boli głowa.
Trzy obroty
w lewo, prawo,
Żadnej
różnicy nie sprawią.” – wyrecytowała Ginny.
- Co? – Ron
podrapał się po głowie. – Nic z tego nie rozumiem.
Draco w
zamyśleniu czytał ponownie zagadkę.
- Musimy
wybrać jedną i wlać tutaj – z drugiej strony Nahtaniel znalazł mały otwór.
Draco
odkorkował pierwszą fiolkę z brzegu. Powąchał i rozbił ją o ziemię.
- Co
robisz?! – wrzasnął Ron, może to właśnie ta?
- Eliminuję
te, które nie pasują – Draco nadal w skupieniu przyglądał się eliksirom. Złapał
kolejny i ponownie rozbił. – Są eliksiry, w których trzeba sztywno się trzymać
mieszania w różne strony. Jednak jest kilka, które w końcowej fazie warzenia
trzeba zamieszać trzy razy w prawo i trzy razy w lewo, na zmianę i można zacząć
w dowolnej kolejności – wytłumaczył w skupieniu. – To pierwsze to eliksir
pieprzowy. Na pewno inaczej się go warzy. To drugie, to nawóz do mandragor.
Żadnych innych właściwości nie ma, więc odpada.
Hermiona w
końcu załapała o co chodzi.
- Pomogę ci.
– zaoferowała – tego jest ze dwadzieścia, a w każdej chwili może się pojawić
inne niebezpieczeństwo. – chłopak skinął głową. Wiedział, że Granger zna się na
eliksirach. Może nie tak dobrze, jak on, ale z pewnością mu pomoże. – Wy
obserwujcie otoczenie – rzuciła do reszty.
- Teraz
pierwszy rok. Cudownie! – westchnął Ron. Nikt oprócz niego, Harry’ego i
Hermiony nie wiedział, że chodzi o kamień filozofów, ale nikt też nie zadawał
pytań.
- Eliksir
wieloskokowy – Hermiona rozbiła fiolkę.
Draco zrobił
tak z kolejnymi trzema.
Dziewczyna
po głębszym zastanowieniu rozbiła kolejne dwie.
Po kilku
minutach na skale pozostały tylko trzy fiolki.
- Każdą z
nich można uwarzyć tak, jak opisane jest w ostatnich dwóch wersach – odezwał się
Draco – Teraz trzeba rozgryźć resztę. Dwie z nich to trucizny, jednak jeśli do
trzeciej dodamy korzeń asfodelusa, również stanie się trucizną. Wszystkie są
płynne, więc teraz trzeba się zastanowić, jak można je zagęścić.
- Eliksir
karmelowy zagęścimy jeśli dodamy szczyptę startej smoczej łuski – odezwała się
Hermiona, wąchając jedną z substancji.
- Do tego
trzeba dodać rabarbar. – Draco odłożył fiolkę na bok. – Tej nie zagęścimy –
rozbił ostatnią.
- Obie mają
właściwości lecznicze, gdy dodamy odpowiednie składniki. Ale która odnosi się
do starca? – zastanawiała się na głos Hermiona.
- Radziłbym
się wam pośpieszyć, bo jakieś zmutowane pantery nadchodzą – Harry ponaglał
dwójkę. – Nie wiem jak długo zdołamy je powstrzymać.
Hermiona i
Draco słyszeli za sobą rzucane zaklęcia. Krzyk Susan wyrwał ich z zamyślenia.
Draco chwycił fiolkę z fioletową substancją i wlał ją do otworu. Usłyszał syk,
po czym skała uwolniła flagę. Wziął ją do ręki i w tym samym momencie bestie
odeszły.
- Brawo! –
krzyknęła Hermiona – Skąd wiedziałeś, że to dyrachium?
- Leczy
amaliazę – wyjaśnił – rzadko kiedy jej się używa, ale gdy choroba jest w
początkowym stadium, za pomocą dyrachium można ją całkowicie wyleczyć. –
powiedział dumny z siebie.
- Nie
wpadłabym na to – Hermiona była trochę smutna z powodu swojej niewiedzy, ale
sam fakt, że udało im się zdobyć flagę, wystarczająco ją ucieszył. – Susan! Nic
ci nie jest? – zapytała widząc ranę na ręce koleżanki. Dopiero teraz to
zauważyła.
- Wszystko w
porządku. Tylko mnie udrapał. – uśmiechnęła się, jednak widać było, że ją boli.
Hermiona w
jednej chwili złapała za ostatnią fiolkę i pobiegła w głąb lasu.
- Zwariowała
czy co? – przeraził się Ron.
Harry ze
zgrozą patrzył na oddalającą się przyjaciółkę. Jednak nie minęła nawet minuta,
gdy pojawiła się z powrotem.
-
Przepraszam. Potrzebowałam odrobiny mchu. - Zgniotła go w palcach i wsypała do
fiolki. Lekko wstrząsnęła i trzymając rękę Bones, wylała na ranę. Ta niemal od
razu się zasklepiła.
- Wow,
Miona, dzięki! – dziewczyna nie posiadała się z radości.
- Skad
wiedziałaś, że mech złamie krucze jajo? – zapytał zafrapowany Draco.
- Czytałam o
tym kiedyś i tak samo mi przyszło do głowy.
- Nieźle –
pochwalił ją, na co ta się zarumieniła. – Chodźmy dalej. Nie wiadomo, co to
jeszcze przylezie.
Ruszyli
przed siebie. Mijały minuty, a oni nadal nie znaleźli kolejnej flagi. W pewnym
momencie, odezwał się Nathaniel:
- Patrzcie
tam! – wskazał ręką przed siebie.
W oddali
łopotała kolejna flaga. Pobiegli w jej stronę, jednak gdy byli już blisko,
zwolnili zachowując ostrożność. Na środku stał Rycerz i w zaciśniętej ręce
trzymał flagę.
- Kolejna
zagadka – Viv podeszła do ogromnego stołu, na którym leżało mnóstwo metalowych
tabliczek. Na każdej napisane było jedno wydarzenie i data. – Zgaduję, że
trzeba je przyporządkować. – przeczytała kilka z nich – Za cholerę nie znam
takich wydarzeń! Pierwsza woja trolii?! Poważnie?! Kto to pamięta?! Chyba nikt
nie słucha tego nawiedzonego ducha. – westchnęła zrezygnowana, widząc jak cała
reszta czyta tabliczki i tak samo jak ona, odkłada je na stół.
- To leżymy
– odezwał się jej brat.
- Wcale nie!
– Ron stanął z drugiej strony stołu i zaczął wieszać tabliczki na jakiejs
tablicy, której nikt wcześniej nie zauważył. – No co? – zauważył, że wszyscy
patrzą na niego jakby spadł z księżyca – To że nie słucham Binns’a to nie
znaczy, że nic nie wiem. – na powrót zajął się przyporządkowywaniem tabliczek.
Zajęło mu to chwilę, ale na końcu na stole pozostały tylko cztery. – Tych nie
jestem pewny.
- Wojna
Narebów? – Nath podniósł jedną tabliczkę – Słyszałem o tym. To chyba będzie z
tym. – podał mu dwie tabliczki. – Pamiętam tylko wiek, więc powinno się
zgadzać, jeśli reszt jest dobrze.
Zawiesili
resztę i oczekiwali, aż coś się stanie. Uścisk rycerza zelżał i Ron z tryumfem
wyjął flagę.
- Brawo
stary! – Harry poklepał go po ramieniu.
- Jesteś
genialny Ron! – Viv uściskała go mocno.
- Eee…
dzięki – Rudzielec podrapał się po głowie. – To nic takiego, poza tym gdyby nie
Nathaniel, nic bym nie zrobił.
Riddle
uśmiechnął się do niego.
- Ja tylko
pamiętałem wiek, to ty odwaliłeś kawał dobrej roboty.
- Super, ale
proponowałbym iść dalej, bo robi się coraz ciemniej. – Draco wskazał na niebo.
Z kolejną
flagą poszło równie łatwo. Susan przy pomocy Vivienne, w ogromnym kręgu
poustawiała gwiazdozbiory, tym samym sprawiając, że zdobyli trzecią flagę.
Czwartą
zobaczyli na drzewie, więc Harry musiał przywołać swoją miotłę i walcząc razem
z Ginny z jakąś nawiedzoną wiewiórką, w końcu wyrwał jej flagę. Potem natknęli
się na diabelskie sidła, ale Hermiona bez problemu wybawiła ich z opresji. Ostatnią
flagę zauważyli dopiero, gdy zaczynało świtać. Zmarznięci, brudni, głodni i
wycieńczeni ciągłą walką z najróżniejszymi „pupilkami” Hagrida, ledwo dowlekli
się do miejsca, gdzie była zatknięta. Przy niej nie było, żadnej zagadki, więc
sięgnęli po nią. W tym samym momencie, gdy jedno z nich dotknęło materiału,
znaleźli się w ogromnym labiryncie. Na ich nieszczęście, każdy był w innym
miejscu. Pokonując go napotykali przeróżne przeszkody. Neville uderzony jadem
jakiegoś plującego ptaka, stracił przytomność, ale zaraz zniknął, zapewne
zabrany do skrzydła szpitalnego, dzięki zaklęciom chroniącym. Ginny, przez
liczne cięcia straciła dużo krwi i podzieliła los Gryfona. Ofiarą padła też
Luna, którą zaatakował psidwak i ugryzł ją w nogę, wbijając się w kość
krzyczącej dziewczyny. Ron został ukąszony przez ogromnego węża, a Susan
straciła wzrok, gdy jakieś dziwne, włochate zwierze plunęło jej w twarz.
Vivienne złamała rękę, gdy źle upadła. Stercząca kość przebiła jej skórę.
Nathaniel został wciągnięty przez jakąś dziwna roślinę. Długo było słychać jego
krzyki. Hermionie ogromny skorpion wbił kolec w nogę.
Tylko Harry’emu
i Draco udało się wydostać z labiryntu. W tej samej chwili wyszli z przeciwnych
końców i zaczęli biec do flagi. Labirynt zniknął. I wtedy rozpętało się
prawdziwe piekło. Dotychczasowe zadania, przy tym to był pikuś. W momencie, gdy
dotarli do ostatniej flagi, zewsząd zaczęły otaczać ich wszystkie stwory, jakie
dotychczas spotkali. Nawet w dziesiątkę, nie byli w stanie ich wszystkich
pokonać, a co dopiero we dwójkę. Wściekłe zwierzęta zaciekle broniły flagi. Żadnemu
z nich nie przychodziło do głowy, jak mogliby je unicestwić. Z każdą chwilą tracili
coraz więcej sił.
- Nie dam
rady dłużej – ręka Draco krwawiła, cały był posiniaczony i ledwo stał na
nogach. Z Harry’m nie było lepiej.
- Ja też.
Musimy coś wymyślić.
- Poważnie!?
– warknął z sarkazmem – Szkoda, że nie wpadliśmy na to wcześniej. Drętowta! –
krzyknął widząc kolejnego pająka. Stali ramię w ramię i po kolei usuwali potwory.
Jednak z każdym zaklęciem tracili coraz więcej energii.
- Wiem! –
Harry odrzucił kolejnym zaklęciem następnego potwora. – Połączmy magię!
- Cały czas ją
łączymy, jakbyś nie zauważył – krzyknął Draco.
- Nie tak. Tak
jak w rytuale. Połączmy ją wyzwalając wewnętrzną moc! – kolejne stworzenie rozpadło
się na kawałki.
Było ich coraz
więcej. Nie wiedzieli, czy wystarczy im sił, ale nie było innego wyjścia. Oboje
wiedzieli, że jeśli sami się ich nie pozbędą, nikt im nie pomoże. Zagadką było,
dlaczego dyrektor, ani żaden nauczyciel nie reagował. To na pewno nie były stwory
z labiryntu, ani te z lasu. Tamte nie mogły wyrządzić im większej krzywdy, bo były
zaczarowane, a te nie. Dotarło to do nich na samym początku. Jeśli nie chcieli tu
zginąć, musieli zebrać resztki sił i wyzwolić magię.
- Na trzy!
Raz! Dwa! Trzy! – krzyknął Draco.
Skupili w
sobie całą moc i krzyknęli pierwsze słowa, które przyszły im na myśl, a potem
pogrążyła ich ciemność.
No okej, może nie dokładnie to miałam na myśli w opowiadaniu, ale wiecie ;) (za obrazek dziękuje Shili)
Wpadłam sobie zobaczyć czy jest może nowy rozdział i nie zawiodłam się! Megaa się ucieszyłam :D.
OdpowiedzUsuńJak zwykle genialnie napisane i jak zwykle na poziomie :). Masz duży talent w pisaniu i aż miło czytać owoc twojej jak się domyślam dużej pracy :3. Harry i Draco są mega słodcy ^^. W ogóle zapowiada się coraz ciekawiej i juz nie mogę się doczekać następnego rozdziału :D. Nie mam pojęcia co tu jeszcze napisać. Cierpię na brak weny na dobry komentarz XD.
Dodawaj szybko rozdział i życzę dużo, dużo, duzooo weny :*
~Ceris
Jejuuu <3 Dziękuję :D Te słowa dla mnie wiele znaczą :D Osobiście uważam, że te rozdziały nie są idealne i stać mnie na więcej, ale jeśli Tobie się podoba, to jestem wniebowzięta :D
UsuńCieszę się niezmiernie, że ktoś czeka na kolejne rozdziały :D
To jak najbardziej cudowny komentarz :D Dziękuję :*
Pozdrawiam :)
Fajne to cus
OdpowiedzUsuńhttp://happinessismytarget.blogspot.com/?m=1
Dziękuję :D Na pewno wpadnę do Ciebie :D
UsuńPozdrawiam :)
Witaj, Aniele:D
OdpowiedzUsuńBosko Ci wyszło. Pierwsze zadanie super, rozwinięcie więzi pomysłowe a zachowanie Sev'a i Sil- miodzio, zrobiłaś z pozostałości mojego mózgu watę cukrową... A i jeszcze coś, Sev i rodzynki? Niezły pomysł. Mój umysł wymyśla już perwersyjne scenki z rodzynkami...
Shila:****
PS: Ciuma obliczyła, że następny rozdział będzie na Mikołajka:) czy jakoś tak...
PS: No i dzięki z dedykację:) kosiam Cię, słonko.
Witaj, Shila :D
UsuńDziękuję :* Aww cieszę się, że się podobało :D Sil i Sev mieli na celu zrobić z Twojego muzgu watę cukrową :P Lubię rodzinki i lubię Sev'a, więc dlaczego by tego nie połączyć? ;) Asz Ty niegrzeczna! hahaha :P
Ściskam :**
PS.1. Tak, będzie na mikołajki :D Będzie też mała niespodzianka, ale o tym potem :D
PS. 2. Nie ma za co. Ja Ciebie też :**
Zapomniałam o pytanku kochana:)
Usuń1. Kiedy masz urodziny?
2. Piszesz co jeszcze oprócz Drarry? Co?
3. Jaki jest Twój ulubiony film?
4. Ulubiona piosenka?
Shila:****
PS: Jaka niespodzianka?! Pisuj do mnie szybko, albo przynajmniej podaj jakąś wskazówkę:) Proooooooooooszę:D
wiem! niespodzianką będzie post z odpowiedziami?
Usuńciuma
Nie powiem jaka niespodzianka :P Zobaczycie :D Żadnych wskazówek!
UsuńNie, Ciuma :D Coś innego ;)
Rozdzialik cudny! Jak zwykle pokazujesz swój talent. Pierwsze zadanie bardzo ciekawe (sama lubię chodzić po lesie ;D ) Sama napisałaś zagatkę?
OdpowiedzUsuńciuma
PS: dalej chcę więcej (tym razem normalnym głosem żebyś się na mnie nie złościła :P )
Aww dziękuję :**
UsuńJa też uwielbiam się szwędać po lesie :D Także piona! :D
Sama napisałam xD Masakryczna jest, wiem, ale nic innego mi do głowy nie przyszło. Pisuję wiersze, wiec mam taką małą ciągotę do rymowanek, jednak tym razem nie wyszło za dobrze :-/
Hahaha oczywiście, że będzie więcej :D
Ściskam :D
Znam się na rymowankach jak dziecko na podatkach, więc nie kolało mnie to w oczy, pytałam z ciekawości ;P
Usuńciuma
Hahaha no okej :D
UsuńOk, jak by to skomentować? Chciałam wyłączyć kompa, ale pomyślałam " chwila sprwadze czy nie ma 13 rozdziału" i BUM jest czytam czytam i KONIEC?! O nie nie nie zgadzam się...
OdpowiedzUsuńZACNY, naprawde bardzo zacny. Jeśłi chodzi o konkurencje w lesie wymiatasz z tą zagadką o eliksirach ;) pozdrawiam wiera Z
P.S. Chyba za słaby komentarz napisałam względem tej "pechowej" 13
Ale ona NIE była pechowa xd
Dziękuję! :D Serio? :O Zagadka się podobała? :O Ja myślałam, że jest do niczego, a tu taka niespodzianka :D Dziękuję :D
UsuńŻaden tam za słaby! Cudny :D
Uff, dobrze, że nie była :D Łamię stereotypy xD A może to dlatego, że nie jestem przesądna? :P
Pozdrawiam :D
Tak zagadka si epoodobała i to bardzo, masz talent. Dobrze ze nie wierzysz w przesady ja też :) A stereotypy łamiesz genialnie :)
UsuńZ ( zawsze wierna)
Ach dziękuję <3 Bardzo się cieszę, że zagadka się podobała :D Piona odnośnie przesądów! :D Trzeba łamać stereotypy :D Nie lubię stereotypów :P
UsuńPozdrawiam <3
Już się boję 2 zadania choć pomysł z flagami świetny podobało mi się zadanie z tabliczkami zastanawiam się z kim będą musieli walczyć chłopcy mam nadzieję,że Hogwart wygra podobały mi się wspomnienia Severusa i Silwany cieszę siię,że Dracvo i Harry są ze sobą szczerzy pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie ma się czego bać ;) Jakoś to będzie :D Cieszę się, że się podobało :D Co do wygranej, to jeszcze dużo przed nami ;)
UsuńPozdrawiam :D
Awww!
OdpowiedzUsuńDziewczyno, pisz mi więcej! :D
Żadnego opowiadania tak nie wyczekuję ♥
A miałam robić projekt na WOS... Jak dostanę pałę to twoja wina :'(
Duuużo weny :*
*virtual hug* Pozdrawiam :3
+++
1. Skąd czerpiesz siłę na ciągłe pisanie?
2. Chciałabyś spotkać się z czytelnikami w realu? [może być biedra XD]
3. Jak postrzegasz swoich czytelników? Jako znajomych/przyjaciół/czytelników/inaczej...
4.Czytasz jakieś inne blogi? Jeśli tak, to jakie?
Jak zawsze obecna- WoB ♥
Okej! :D Będę pisać więcej :D
UsuńAwww tyle cukru! Cieszę się strasznie, że czekasz na kolejne rozdziały :D Jak zaczynałam to pisać, to myślałam, że to będzie kompletna porażka, a tu proszę! Ktoś to wg czyta! <3
Przepraszam :( Mogę pomóc w projekcie :D Mam do tego smykałkę :P Mam jednak nadzieję, że nie będzie bani ;)
Dziękuję :**
Ściskam i pozdrawiam :D
PS. Na pytania według obietnicy odpowiem w poście :D
Projekt zrobiłam- spałam 2h, ale zrobiłam :P
UsuńCzyta, czyta, i czeka na next :D
Więc pisz! Jakby od tego zależało twoje życie XD
Ufff to dobrze, że zrobiłaś :D Źle, że spałaś tak krótko :( Nie bierz przykładu ze mnie!
UsuńNiedługo będzie next :D
Od tego zależy moje życie, bo byście mnie jeszcze napadły w nocy, jakbym nie dodała :P
Napaść w nocy mile widziana (choć wolałabym rozdzialik ;P) zabrałybyśmy cię i więziły zmuszając do pisania (szatański śmiech)
Usuńciuma ;P
Za dużo internetów ;-; teraz 2/3 godziny to wręcz norma. Chyba że jest weekend. To 13 :P
Usuń.
.
.
..
.
.
.
..
A może i masz tu trochę racji 3:)
Ciuma! Ja pod presją nie mogę :(
UsuńWoB wysypiaj się porządnie, wiem co mówię :D
Ściskam Was obie :D
jaka presja?
Usuńciuma
PS: kosiam cię, nie martw się przecież dbałybyśmy o ciebie
Hahaha no wiem :*
UsuńJestem, więc komentuję. ~
OdpowiedzUsuńTo pierwsze zadanie było epic! Ja chce więcej! <3 Ogólnie to ta Silvana jest jakaś dziwna. Nie lubię jej ;_;. Kolejna osoba której nie lubię XD. Nie mam za dużo czasu na napisanie dłuższego komentarza, więc chciałam ci życzyć dużo weny i byś nigdy nie poddawała się przy pisaniu tego opowiadania <3 :3.
Heeej :D
UsuńAwww dziękuję :D Nie sądziłam, że to zadanie się tak spodoba :D Miło mi :D Nie lubisz Silvany? :O O matko, to uważaj na Shilę :P Może uda mi się sprawić, że ją polubisz, ale w końcu nic na siłę :D Ja też nie lubię wielu postaci, którymi inni się tak strasznie, że tak powiem jarają :P Mam jakąś słabość ogólnie do czarnych charakterów :P
Dziękuję i postaram się nie poddać, chociaż czasem jest ciężko :/
Ściskam <3
Psujesz mi opinię, kochana. Przecierz nie zjem koleżanki Josette tylko dlatego, że nie lubi Sil. Przykro mi bedzie i tyle:( jutro mam dodatkowa biologię a pani ktora jej uczy bardzo brzydko potraktowala moją przyjaciółkę i zamierzam sie zemścić- i na razie wymyslanie planu zemsty zajmuje mi głowe wiec Josette może się czuć bezpiecznie;)
UsuńShila:*
PS: Serafin, czy rozdział znowu będzie późno? nie wiem mniej wiecej októrejgo wyczekiwać... Hmmm?
Przepraszam :-/ Wiem, że jej nie zjesz, ale czułam się zobowiązana żeby ją poinformować :P To niech to będzie bardzo dobry i iście Ślizgoński plan ;-) powodzenia :-D
UsuńNie wiem o której. Na razie pisze. Ale pewnie późno, więc wiesz ;-) Obstawiam tak 8 mniej więcej, ale może być i wcześniej i później :-)
Jak masz na imię? I rodzynki robi się z bakalii? O.O
OdpowiedzUsuńOj Mateo, Mateo. Dlaczego zadajesz tak trudne pytania!? :P
UsuńIle masz lat?
OdpowiedzUsuńCiekawie opisałaś to zadanko :)
OdpowiedzUsuńAle kurde to, że tylko Harry i Draco wyjdą z labiryntu było do przewidzenia xd.
Zastanawiają mnie też te zwierzęta które, jak napisałaś, miały nie wyrządzić im większej krzywdy, a mało ich ie pozabijały xd.
Ale mniejsza, jak zwykle fajny rozdzialik, a co do tych pytań... Nie mam zielonego pojęcia co napisać xDDD.
Może...
Jak stałaś się fanką Harry'ego Pottera?
Twoje takie pierwsze, pierwsze ff? (przeczytane)
Eeeee... Ulubione danie xDDDD?
A dziękuję :D
UsuńWiem, że było do przewidzenia xD Z początku akcja potoczyła się inaczej, ale zmieniłam, aby potem móc wprowadzić akcję ;) Poza tym oni nie wyszli z labiryntu :P Dotarli do środka :D Co do zwierząt, to będzie wyjaśnione w następnym rozdziale ;) Albo w jeszcze następnym :D Zobaczymy :)
Dziękuję i na pytania odpowiem w kolejnym poście :D
Pozdrawiam :)
Dopiero na trafiłam na twojego bloga.
OdpowiedzUsuńJest cudowny <3.
Mam nadzieje ze tylko go nie porzucisz jak to często bywa...
A jeśli tak znajdę cb i każe pisać ciąg dalszy!! (Jeśli cb uraziłam bądź wystraszyłam przepraszam ale nie możesz przestać pisać super ci wychodzi :D).
Buziaki i duzoooo weny <3
Ojej :D Jak mi miło :D Witam i rozgość się :D Mam nadzieję, że zostaniesz na dłużej :D
UsuńDziękuję <3
Nie porzucę :D Spokojnie :) Za dużo frajdy mi to sprawia :D
Nie wystraszyłam się :P Moje czytelniczki już nie raz mi groziły :P (oczywiście żartuję)
Ściskam i dziękuję :**
Miałam wpaść wcześniej, ale kochana nauka zagrodziła mi drogę. Przeczytać wszystko mam zamiar w Weekend. Serdecznie zapraszam do mnie.
OdpowiedzUsuńhttp://bol-wyostrza-zmysly-drarry.blogspot.com
Tak na marginesie, mam zamiar wziąść udział w konkursie,
Pozdrawiam i życzę weny,
Sly.
Witam :D Wiem jak to jest z nauką, więc doskonale rozumiem :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że przeczytasz :D Na pewno zajrzę do Ciebie :D
Ooo super! Zapraszam serdecznie :D
Dziękuję i również pozdrawiam :D
Piękny rozdział 😉
OdpowiedzUsuńNie sądziłam, że Snape może być zakochany ;)
Życzę dalszej weny
Pozdrawiam
Nina Granger